Rozdział 14


/ Jagoda /


            W dobrym humorze przekraczam próg bielskiej hali. Wciąż uśmiechnięta kieruję swoje kroki do szatni, gdzie zgromadziły się już wszystkie zawodniczki. Przybijam im wszystkim piątki na powitanie, po czym zaczynam się przebierać. Gdy kończę do szatni wchodzi trener. Zajmuje miejsce na jednej z ławek. Ze skupieniem analizuje swoje notatki. Dlatego mija kilka minut, zanim dobywa z krtani swojego głosu.
            - Czas najwyższy powiedzieć wam, kto wyjdzie dzisiaj w szóstce – zaczyna pewnie.
            - To znaczy, że będą jakieś zmiany? – dopytuje się Agata.
            - Nie rozumiem – do rozmowy włącza się Karolina.
            - Bo nie dajecie mi dojść do głosu – na twarzy szkoleniowca pojawia się uśmiech.
            - Słuchamy – mówi Gabi, uciszając przy tym resztę dziewcząt.
            - Zmiana będzie przede wszystkim na przyjęciu – trener Wiktorowicz zawiesza głos – nie zagra dzisiaj Klaudia Kaczorowska.
            - Że co proszę!? – wyrywa się Asia Wołosz.
            - Klaudia ma kontuzję – szkoleniowiec powtarza spokojnie – w jej miejsce wejdzie dzisiaj Kasperek.
Nie mogę uwierzyć własnym uszom! Ja miałabym być w pierwszej szóstce?! Trenerowi musiało się coś pomylić. Jednak  wzmożone rozmowy moich koleżanek potwierdzają tylko słowa Wiktorowicza. Czuję, że rozpierają mnie emocje. Jestem niesamowicie szczęśliwa i z wrażenia upuszczam jeden z nakolanników, który mam zapiąć na tylnej części swojego kolana. W okamgnieniu podnoszę z podłogi swoją własność i umieszczam we właściwym miejscu. Opanowuję się, bo wiem, że nie mogę dać plamy. Meczu jeszcze nie wygrałyśmy, więc nie mogę się cieszyć zbyt wcześnie. Poza tym na mecz ma przyjechać dziś Brian. Nie miał okazji widzieć mnie jeszcze w akcji. Dlatego muszę być tym bardziej skoncentrowana. Z tego swoistego zamyślenia wyrywa mnie głos Gabrysi. Dziewczyna obejmuje mnie ramieniem i dodaje otuchy. Wie, że to mój pierwszy mecz w wyjściowym składzie. Dlatego jest obok, udziela mi wskazówek. I choć chciałabym to wyrazić słowami, wolę nie zapeszać. W duchu dziękuję więc koleżance z drużyny za wsparcie.


***


/ Hania /


            Myśl o Michale ciągle nie daje mi spokoju. Chociaż próbuję ją od siebie odsuwać, ona wraca. Najczęściej ze zdwojoną siłą. Coraz częściej męczy mnie również poczucie winy. Nie mogę sobie wybaczyć tego, jak go potraktowałam. Jednak najgorsze jest to, że nie chciałam mu uwierzyć. Z każdym dniem, gdy przypominam sobie tę sytuację, odnoszę wrażenie, iż mówił prawdę. Co mnie do cholery podkusiło, żeby tak się na niego wydzierać?! Czy ja zawsze muszę wszystko zniszczyć?! Nieco bezsilna opadam na kanapę. Nie mam ochoty na robienie czegokolwiek. Brakuje mi chęci do życia. Brakuje mi przede wszystkim Michała, jego spokojnego głosu. Moje ponure użalanie się przerywa płacz Arka, dobiegający z  pokoju na górze. Zelektryzowana tym bodźcem biegnę do niego. Nieco przestraszona przekraczam próg pomieszczeni, lecz moje obawy zostają szybko rozwiane. Jak się okazuje, mój kochany synek domaga się jedynie przebrania i napełnienia swojego brzuszka. Z niemałą radością zmieniam mu pieluchę ubieram czystą koszulkę. Jego płacz powoli milknie. Jednakże po chwili krzyk malca znowu świdruje moje uszy. To oznacza tylko jedno. Mały domaga się jedzenia. Nie czekając dłużej zajmuję sobie miejsce na kanapie, przystawiając jednocześnie synka do piersi. Wpatruję się w to maleństwo z matczyną czułością, jednak myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Właśnie teraz dopuszczam do siebie myśl o tym, że powinniśmy porozmawiać. Tylko czy on będzie tego chciał? Czy będzie chciał jeszcze na mnie patrzeć? Przypuszczam, że zamknie drzwi przed moim nosem, zanim zdążę cokolwiek powiedzieć. Co prawda zasłużyłam sobie na to, ale jeśli nie spróbuję, będę miała do siebie jeszcze większy żal. I słusznie.
             Gdy kończę karmić Arka, malec już śpi. Całuję go delikatnie w czółko, po czym podaję mu jego ulubionego misia. Tego samego, którego podarował mu w szpitalu Michał. Arek nie wyobraża sobie, by miał się obudzić bez swojej maskotki. Pamiętam o tym, przykrywając go jednocześnie cienkim kocykiem. Jeszcze nie dawno było to dla mnie nie do pomyślenia. Jednak sytuacja zdążyła się diametralnie zmienić. Leki przepisane przez lekarkę w szpitalu zadziałały, a moje maleństwo wreszcie uwalnia się od wszelakich chorób i infekcji. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Jednak nie potrafię się do końca cieszyć. Moje myśli wciąż zaprząta Michał…


***


/ Jagoda /


            Spotkanie już po niespełna godzinie dobiega końca. Zwyciężamy sopocianki 3:0, wspólnie ciesząc się z tak dobrego meczu. Osobiście jestem pod wrażeniem nabytych tutaj umiejętności. Dopiero dziś doceniam wpływ morderczych treningów na swoją formę. W pewnej chwili dostrzegam, że przy bandach reklamowych stoi Brian. Uśmiecha się do mnie, wyrażając pełne uznanie dla mojej gry. Chociaż wcale nie była ona taka idealna. Zrobiłam parę błędów, za które trener jeszcze teraz ma ochotę mnie zabić. Jednak wcale się tym nie przejmuję. Przybierając na twarz uśmiech rozdaję autografy i robię zdjęcia. Dopiero gdy kończę, udaje mi się podejść do Amerykanina. Składam na jego policzku delikatny pocałunek, ponownie się uśmiechając.
            - Świetnie grałaś – mówi do mnie tym swoim perfekcyjnym angielskim.
            - Przestań – odpowiadam zarumieniona – trener jeszcze teraz ma ochotę mnie zabić.
            - Aż tak źle nie było – próbuje mnie pocieszyć.
            - No właśnie było! – odpieram, klepiąc go w ramię.
Niestety jestem zmuszona opuścić mojego towarzysza, by stawić się na pomeczowe roztrenowanie. Jestem już zmęczona i nie mam ochoty na dodatkowe ćwiczenia. Jednakże perspektywa porannych zakwasów powoduje, że diametralnie zmieniam swoje zdanie. Zajmuję wolny skrawek parkietu między Agatą a Gabrysią. Obydwie się do mnie uśmiechają i chwalą za dobry mecz. Kiedy jesteśmy już wystarczająco rozciągnięte, trener pozwala nam iść do szatni. Większość drużyny zrywa się i czym prędzej opuszcza halę. Mi się jednak nie spieszy. Wiem, że Thorton poczeka na mnie, ile będzie trzeba. Dlatego też wykonuję kilka dodatkowych skłonów i jeszcze parę brzuszków. Dopiero później wstaję i zmierzam w tym samym kierunku, który wcześniej obrały moje koleżanki.


***


            Kiedy wchodzę do szatni, jest zupełnie pusta. Wszystkie dziewczyny poszły pewnie w miasto opijać zwycięstwo, a nie pomyślały o mnie. Jednak nie specjalnie mi na tym zależy. Być może innym razem pójdziemy razem na pomeczową imprezę, ale dziś wcale nie żałuję tego, że zostaję. Gdy jestem odwrócona tyłem do drzwi, rozlega się pukanie. Jestem nim zaskoczona, ale pozwalam intruzowi wejść. Jak się okazuje, Brian nie mógł się mnie doczekać na hali, więc przypełzł aż tutaj. Teraz to on składa na moich ustach namiętny pocałunek. Nieco mnie to dziwi, jednak  nie wzbraniam się. Odwzajemniam kolejne pocałunki i nie protestuję, kiedy ten zdejmuje ze mnie koszulkę. Po chwili na podłodze ląduje również stanik. Trochę mnie to peszy, lecz z drugiej strony odczuwam pożądanie. Pragnę go całą sobą. Nie czekając więc dłużej, zrywam z niego koszulkę. Delikatnymi pocałunkami obsypuję jego tors, w czasie, gdy on pozbawia mnie reszty ubrania. I ja nie próżnuję, co oznacza pozbawienie go spodni. Przez dłuższy czas szamoczę się z klamrą oraz rozporkiem. Jednak w końcu udaje mi się i moim oczom ukazują się wysportowane uda rozgrywającego. Na nie wielkim odcinku zakryte są obcisłymi bokserkami. Jednak ten stan w okamgnieniu ulega zmianie. Zrywam z niego ostatnią część garderoby, po czym kierujemy swe kroki pod prysznic. Odkręcam wodę, po czym namiętnie wpijam się w jego usta. Nie przeszkadza mi, że siatkarz układa dłonie na moich piersiach, pieszcząc je z lubością. Ogarnia mnie coraz to większe podniecenie. Postanawiam się jeszcze trochę z nim podroczyć. Kładę dłoń na jego męskości, którą od razu zaczynam pieścić na zmianę szczypiąc skórę jego ud. Widać taki stan rzeczy podnieca również jego. Wyczytując z moich oczu niemą zgodę rozchyla dłonią moje uda, pieszcząc przy tym łechtaczkę. Zaczynam wyginać się w dreszczach rozkoszy. Woda obmywająca nasze ciała wzmaga doznania jeszcze bardziej. Jednakże to wszystko przestało mi już wystarczać.
            - Lubisz być niegrzeczny? – pytam Amerykanina zalotnie.
            - Już jestem – odpowiada z szelmowskim uśmiechem.
Na efekt naszej „rozmowy” nie muszę długo czekać. Gdy tylko składam namiętny pocałunek na jego tętnicy, wchodzi we mnie mocnym ruchem. Jego biodra pracują z niesamowitą szybkością. Obijam się o ścianę nabawiając się sporej ilości siniaków. Lecz teraz mi to nie przeszkadza. Całą moją uwagę pochłania szczytowanie, do którego stopniowo doprowadza mnie mój towarzysz. Po dłuższym czasie zadaje mi ostatnie pchnięcie, a ja dochodzę. Osuwamy się na podłogę, czekając, aż skończą się targające nami dreszcze. Kiedy wszystko mija, wracamy do szatni, gdzie się ubieramy. Niedbale wgniatam wszystko do torby, po czym kierujemy się do samochodu. Czuję się niesamowicie spełniona i pragnę, by to wszystko kiedyś się powtórzyło.


-----------------------------------------------
 Witam!
Oddaję w wasze ręce ostatni wakacyjny rozdział na tym blogu. Czas odpoczynku dobiega końca i niebawem przyjdzie mi dojeżdżać do szkoły. Tak więc ten tydzień chciałabym poświęcić na zrobienie tzw. "Zapasów". Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Byłabym zapomniała. Jak myślicie, czy Michał z Hanią się pogodzą? Odpowiedź na to pytanie znajdzie się w kolejnej notce. Pozdrawiam! :-*

19 komentarzy:

  1. No no, gorąco, gorąco! A niech się dzieje, bo est coraz lepiej, coraz lepiej..! No Maleńka, lecimy z następnym! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. OSTRO! XD
    Brian i Jagoda zaszaleli, nie ma co ^^ ale by była masakra gdyby ktoś ich nakrył..
    Michał i Hania muszą się pogodzić, tyle w temacie.
    Czekam na nowy : ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubiłam twoje odcinki, ale ostatnim fragmentem mnie zniesmaczyłaś. Opis był odpychający, a mogłaś opisać to mniej szczegółowo. Wychodzi powoli z tego erotyk. A nie chciałabyś tego, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wychodzę z założenia, że nie każdemu podoba się to co piszę, a ja lubię realizować swoje plany. Fakt, może przesadziłam. Muszę Cię uspokoić, bo to jedna z dwóch scen, o ile nie jedyna. Więc spokojna Twoja głowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale zaszaleli :D Ale by była masakra gdyby ktoś wszedł do szatni :D
    A Michał z Hanią na 100% się pogodzą i będzie wszystko ok ;))
    Czekam na następny !
    Pozdrawiam !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem prędzej czy później się pogodzą;)
    Brian i Jagoda oj ostro, ostro;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Osz, nie ma to jak szaleństwo pod prysznicem. Jeaaa, Brian lubi być niegrzeczny, oj lubi. Jaga też. A Michał z Hanką się pogodzą, to tylko kwestia czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :) Jak wszystkie zresztą xD
    Michał z Hanią się pogodzą prędzej czy później :)
    Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam nadzieje, ze Michał z Hanią wszystko sobie wyjaśnia i sie pogodzą:) czekam z niecierpliwością na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadrobiłam wszystko ;) . Ej no oni się muszą pogodzić no nie może być tak ! :P . Haha Brian wymiata ! . Uwielbiam tego człowieka ;D . Jagoda też dobra nie powiem że nie . Czekam na kolejny rozdział ;) . Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się, bardzo mi się podoba szczególnie końcówka choć nie wiem czy Jagoda wybrała sobie odpowiedniego partnera:)
    Michał i Hania się pogodzą i będą mieli jeszcze kilkoro takich maluszków do kochania....

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem i ja :P Jagoda widze poszła na całego :P ale i tak dalej jej nie lubię, ot co! Ale to nic, zawsze to więcej emocji z mojej strony podczas czytania. Hania teraz zachodzi w głowę. I ma rację! Bo po co tak krzyczała na Michała? Niech sobie pluje w brodę. I mam nadzieję, że się pogodzą.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. volleyballitsmylife30 sierpnia 2012 12:20

    No to Jagoda z Brianem poszli na całego. :d Oby Hania się pogodziła z Michałem i wierzę, ze tak będzie. oni są dla siebie stworzeni ! :) Pozderka i do następnego :*8

    OdpowiedzUsuń
  14. O jaa... no ta akcja na koniec mnie totalnie zaskoczyła. Co do Hani i Michała mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnią, bo Hania tęskni za nim ;)
    [siedem-mil-do-nieba]

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezus Maria, to uczucie Jagody, kiedy ma zagrać za Kaczorowską, jest mi tak cholernie znane, że aż dreszcz mnie przeszedł. Tylko ja mam też takie coś, że jak mnie ktoś ogląda znajomy albo ktoś, na kim mi zależy, to całe moje umiejętności biorą w łeb :) Briana nie lubię. I tu, i w realu. I ło :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Aha. Dałam się porwać siatkówce, a opis seksu mnie zmiażdżył. Dziewczyno, masakra!

    OdpowiedzUsuń
  17. No,no,no Marzenko kolejny pikantny rozdział Ty to umiesz pisać.Jagoda i Brian jestem ciekawa co jest dalej,czytam...

    OdpowiedzUsuń
  18. skąd masz taką wiedzę o seksie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ostro :D
    Mam nadzieje,że Michał i Hania wrócą do siebie.

    OdpowiedzUsuń