/ Michał /
Wcześnie rano budzę się zlany zimnym
potem. Śni mi się koszmar, którego główną bohaterką jest Hania wraz z maleńkim
Arkiem. W sennej marze chłopiec znowu zachorował, a kiedy tylko chcę na czas
udzielić mu pomocy, młoda mama znika w zupełnie innej części miasta. Biegam jak
szalony po wszystkich zakątkach, jednak nie daje to żadnego skutku. Aż w końcu
przysiadam na jednej z parkowych ławek, gdy zauważam, że obok mnie ponownie
przechodzi Hania. Moje uszy świdruje dźwięk płaczu maleństwa. Zrywam się, by
pobiec na pomoc, ale wtedy wszystko się kończy. Nieco przerażony siadam na
brzegu łóżka, podtrzymując głowę na dłoniach. Normuję oddech, po czym kieruję
się do kuchni, skąd biorę butelkę wody. Opróżniam połowę jej zawartości. W
chwilę później wracam do siebie. Kładę się do łóżka, po czym zasypiam na parę
długich godzin i opuszczam poranny trening.
***
/ Jagoda /
Mam zdecydowanie dość zimy! Pogoda
nas nie rozpieszcza, a mróz panujący na zewnątrz skutecznie zniechęcają do
opuszczenia przytulnego mieszkania. Na szczęście dla samej siebie, nie mam dziś
treningu. Wiktorowicz wyjechał w jakieś ważnej sprawie na drugi koniec kraju i
ma wrócić dopiero za kilka dni. Do tego czasu mamy zregenerować siły we własnym
zakresie, co dla mnie oznacza trochę słodkiego lenistwa. Wtem słyszę dzwoniący
przy drzwiach dzwonek. Nie chętnie podnoszę się z sofy i idę otworzyć. Duże
jest moje zaskoczenie, gdy widzę stojącą w progu Agatę. Libero podaje mi
czekoladki, po czym wspólnie kierujemy się do kuchni. Natychmiast parzę dwa
kubki herbaty. Cały poczęstunek stawiam na stole. W chwilę później siadamy przy
nim i zaczynamy wesoło gawędzić. Nie widziałyśmy się właściwie od ostatniego
meczu, więc mamy sporo do opowiedzenia. W sekrecie powierzam Agatce moje
ostatnie przeżycia. Może i powinnam zostawić to dla siebie, ale Sawicka jest
jedyną chyba osobą w klubie, której ufam. Z lubością przypominam więc sobie
tamte chwile. Natomiast współzawodniczka z drużyny słucha z niemałą uwagą.
- Nie bałaś się, że ktoś was
nakryje? – pyta lekko zmieszana.
- No właśnie dlatego zrobiliśmy to
pod prysznicem – odpowiadam, uśmiechając się.
Naszą
rozmowę przerywa dobiegający z góry huk. Dziwi mnie on tym bardziej, że kiedy
rano zajrzałam do pokoju Michała, on jeszcze spał. Nie wyglądał na pijanego,
więc zastanawia mnie, co on tam. No chyba, że potrafi się tak dobrze zamaskować
albo rzeczywiście spał trzeźwy. Przepraszając gościa, kieruję się na górę.
Nieco przestraszona hałasem rozglądam się po piętrze. I nagle mój wzrok pada na
drzwi do łazienki. Idę w tę stronę właściwie bez zastanowienia, ale gdy
przekraczam próg pomieszczenia, chce mi się po prostu śmiać. Michał ot tak
sobie leży na podłodze, trzymając się za głowę. Ja nie wiem, jak on to robi, że
we własnym domu nabija sobie guza.
- Nie chodź tak z głową w chmurach!
– krzyczę, stając tuż obok.
- Jagoda! – wrzeszczy przerażony –
Na zawał przez ciebie zejdę!
- Nie tak nerwowo – odpieram,
pomagając mu wstać.
- Ale tak na poważnie, to o czym
myślisz? – pytam nieco zmartwiona jego zachowaniem.
- Nic ważnego – odpowiada nieco
zmieszany – Dzięki.
- Cała przyjemność po mojej stronie
– wołam za, znikającym w pokoju, atakującym.
Nie
wiem, czy słyszy moją odpowiedź. Zapewne jest już myślami zupełnie gdzie
indziej. Zresztą, nie wiele mnie interesuje, o czym gdyba sobie mój wujek. Nie
muszę i nie chcę wiedzieć wszystkiego. Niech i on ma swoje tajemnice. Myśląc
tak wzruszam ramionami, po czym wracam do swojego gościa.
***
/ Hania /
Każdego dnia próbuję wyrzucić z
głowy myśli o Michale. Jednak za każdym razem wracają one ze zdwojoną siłą. Brakuje
atakującego w moim życiu i nie tylko ja na tym cierpię. Tę nieobecność
najbardziej odczuwa Arek, który podczas pobytu w szpitalu bardzo się do Łasko
przywiązał. Żałuję, że siatkarz nie może zobaczyć, jak mój kochany synek się
rozwija. W ostatnim czasie bardzo urósł i niebawem będzie jeszcze większy. Uśmiecham
się na wspomnienie radosnych chwil w towarzystwie synka, lecz bardzo szybko to,
co dobre zostaje zastąpione przez Michała. Tak, znów o nim myślę. Korzystając z
tego, że mój chłopczyk śpi, idę do kuchni, by upiec ciasto. Misiek uwielbia
moje wypieki, więc sądzę, iż go tym udobrucham. Choć z drugiej strony mam poważne
wątpliwości. Czuję strach przed tą rozmową. Nie wiem, jak ona się potoczy i czy
w ogóle się odbędzie. Nie będę zdziwiona, jeśli mój sąsiad zatrzaśnie drzwi
przed moim nosem, a obecność maluszka zupełnie nie pomoże.
***
W dwie godziny później przygotowane
przeze mnie ciasto jest gotowe. Wyjmuję blachę, którą układam na parapecie w
celu przechłodzenia wypieku. Nie poczęstuję go przecież zakalcem! Wtedy na pewno da mi solidną odprawę, ot co! Nie
chciałabym takiej sytuacji. Kończąc rozmyślania, sięgam do komody po czarne
spodnie oraz błękitną koszulkę. Całości dopełnia srebrny wisiorek, który
zręcznym ruchem zapinam na szyi. Kiedy tylko kończę się przebierać, słyszę
płacz Arka. Szybko kieruję swe kroki na górę, po czym przekraczam próg jego
pokoiku. Malec nerwowo macha rączkami, domagając się zmiany pieluchy. Szybko
spełniam jego potrzebę i również przygotowuję go do odwiedzin. Wkładam synka do
samochodowego fotelika. W obawie, że może jeszcze zasnąć, okrywam go kocykiem i
podaję, podarowanego przez Michała misia. Jestem już prawie gotowa. Jeszcze tylko
ciasto. Układam na talerzyku niemały kawałek, po czym przykrywam czystą
ściereczką. Biorę w dłoń fotelik synka i z duszą na ramieniu wychodzę.
Gdy tylko staję przed drzwiami
mieszkania Łasko, czuję jak serce zaczyna bić w przyspieszonym tempie. Czuję
strach, ale jestem także świadoma, że ulga nie długo przyjdzie. Mija kilka
minut, a drzwi nadal nie zostają mi otworzone. Już mam wrócić do siebie, gdy
dostrzegam stającego w progu atakującego.
- Czego tu szukasz? – pyta oschle,
kiedy mnie widzi.
- Michał… - wyduszam z siebie nie
śmiało – porozmawiajmy.
- Mamy jeszcze o czym rozmawiać? –
kontynuuje tym samym tonem.
- Tak – odpieram już bardziej
zdecydowanie – źle cię oceniłam.
Przez
twarz atakującego przebiega nikły uśmiech. Jest nastawiony nieco sceptycznie,
lecz odsuwa się, aby zrobić mi miejsce w przejściu. Ledwo słyszalnie dziękuję
mu za ten gest, jednocześnie idąc do salonu, w którym niebawem pojawia się on.
---------------------------------------------------------
Zgodnie z obietnicą oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Jest on jednocześnie pierwszym napisanym przeze mnie w Liceum. Muszę przyznać, że klasa jest naprawdę w porządku i nie żałuję dokonanego wyboru. Mam nadzieję, że notka Wam się spodoba. Pozdrawiam i do zobaczenia za dziesięć dni! : ** :)
Jezu, prawie zeszłam na zawał, gdy dostałam wiadomość o 15 :D Hania w końcu zmądrzała i poszła do Miśka, który dzięki Bogu nie poszedł na trening :D awww, czekam teraz na ich rozmowę, choć nie wiem czy przeżyję, gdy zobaczę powiadomienie ;D i narobiłaś mi apetytu na ciasto :D
OdpowiedzUsuńI tak ma być niech się pogodzą i takie tam :) . Rozdział świetny jak ja lubię Łaska ahh mam to po nim ! też robię sobie krzywdę .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny lecę padam z nóg po 9 godzinach lekcyjnych -,- . Do tego jutro sprawdzian z Polskiego bomba -,- . Pozdrowienia z Trójmiasta^^ MikaxD bądź Wredota
No to teraz sobie porozmawiają i wszystko sobie wyjaśnią. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNo w końcu Hania poszła do Michała, żeby z nim pogadać ;) Mam nadzieje, że ta rozmowa przyniesie efekt ;D Rozdział bardzo fajny ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego !! ;***
Ja chcę już ich rozmowę! :D
OdpowiedzUsuńNo i dzięki maks, bo ciągle chce mi się czegoś słodkiego, a tym ciastem to już przelałaś czarę goryczy XD
Zazdroszczę. Ja jeszcze rok i czeka mnie liceum/technikum, a tak to jeszcze rok muszę w gimbazie siedzieć :|
Michał trochę zaniepokoił mnie swoją postawą ale zgodził się na rozmowę. Czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńHe he miałaś rację jeśli chodzi o te słodycze by sobie wziąć do czytania tego opowiadania :P na szczęście chwilę przed nim zjadłam kilka kostek gorzkiej czekolady :P
OdpowiedzUsuńWidać jak oboje, i Michał i Hania męczą się tą rozłąką między sobą i popsutymi stosunkami, o głupstwo poszło... na szczęście Hania zrozumiała swój błąd i wybrała jak najbardziej trafny sposób by udobruchać atakującego :) ciasto na pewno pomoże odbudować ich wzajemne relacje :)
Pozdrawiam :*
Noo oby Hania i Michał wrócili na dobrą drogę i było między Nimi wszystko w porządku .;-) Do następnego ;]
OdpowiedzUsuńCzyżby Hania i Michał nareszcie się pogodzili? Mam takową nadzieję ;D Żeby im się udało. Pozdrwiam. Sunny
OdpowiedzUsuńkurczę, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ciekawi mnie jak potoczy się rozmowa. ;)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że Michał ochłonie i wysłucha Hani:). W końcu polubił ją i jej dziecko!!
OdpowiedzUsuńMichał jest tutaj naidealniejszym ideałem na całym idealnym świecie! O. Myślałam, że walnął się pod prysznicem ze względu na wzrost. Ostatnio jak przy nim stałam, to musiałam mocno głowę do góry zadzierać. Pisz Bejbe dalej ;* Byle nie byłoby tak słodko i cukierkowato z Michałem i Hanią, bo.. bleee. Prawdziwe życie takie nie jest :(
OdpowiedzUsuńWidać, że jest im ciężko i tęsknią za sobą. Nie dziwię się też, Michałowi, że jest mu przykro i ma żal do Hani. Mam nadzieję, że się pogodzą ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że tęsknią za sobą - mam nadzieję, że wkrótce się pogodzą ;) Super odc, czekam z niecierpliwością na kolejne ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny odcinek uda mi się napisać w piątek, co pozwoli zapoczątkować robienie tak zwanych zapasów, aczkolwiek na blogu nowość pojawi się dopiero w niedzielę :)
OdpowiedzUsuńNo to ja mam teraz nadzieję, że sobie porozmawiają i tym razem obejdzie się bez kłótni :)
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz czekam na następny i ich rozmowę ;D
Mam nadzieję, że się pogodzą ;P
No no, oby się pogodzili, szkoda takiej pięknej pary! ;]
OdpowiedzUsuńAch, trzymasz nas w niepewności.. następny proszę! :D
No nareszcie się pogodzą tak czuje bo jeszcze nie czytałam następnych rozdziałów ale mam nadzieję,że tak będzie.Czytam dalej a rozdział jak zawsze Marzenko świetny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że się pogodzą!
OdpowiedzUsuń