/ Michał /
W pierwszej chwili jestem całkowicie
obojętny na słowa Hani. W gruncie rzeczy nie interesuje mnie, za kogo wzięła
ona Jagodę. Jednak coś we mnie pęka. Chowany, od dłuższego czasu, uraz usuwa
się w cień, a ja nie poznaję samego siebie. Gdy tylko zauważam płynącą po jej
policzku łzę, podchodzę do kanapy i mocno ją przytulam. Jest zaskoczona, ale
nie wyrywa się.
- Przepraszam, że niesłusznie cię oskarżałam… - z ust Hani wydobywa się cichy szept.
- Przepraszam, że niesłusznie cię oskarżałam… - z ust Hani wydobywa się cichy szept.
- Nie wygłupiaj się – odpowiadam,
wzmacniając swój uścisk – to ja niepotrzebnie na ciebie krzyczałem.
- Miałeś swoje powody – mówi do
mnie, a z jej oczu płynie kolejna łza.
- Nie miałem żadnych powodów - upieram się przy swoim – powinienem był ci
powiedzieć.
- To już nieważne – młoda mama ucina
tę wymianę zdań.
W
moim sercu pojawia się ulga. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo
brakowało mi Hani i jej maleństwa. Wiem też, że to ja powinienem wykonać ten
pierwszy krok, bo to ja podniosłem na nią głos. A to ze strony faceta ogromne
chamstwo. Czekałem jednak na cud, który właśnie dziś wydarza się w moim
mieszkaniu. Mam szczerą ochotę się rozpłakać, lecz powstrzymuję łzy. Zamiast
tego składam namiętny pocałunek na ustach zdziwionej Hani. W pierwszej chwili
dziewczyna nie wie, co się dzieje, ale bardzo szybko odwzajemnia mi się. Pozostajemy
złączeni przez kilka minut. Pewnie dalej trwalibyśmy w pocałunku, gdyby nie
radosne kwilenie małego Arka. Odrywamy się od siebie nieco speszeni. Lecz
bardzo szybko na naszych twarzach pojawia się uśmiech.
- Mogę go wziąć na ręce? – pytam nieśmiało.
- Tęsknił za tobą – odpowiada uśmiechnięta
– więc się nie krępuj.
Właściwie
jestem zdumiony taką reakcją Hani. Jeszcze nie dawno była zupełnie inną osobą,
mógłbym nawet powiedzieć, że nie chce mnie znać. Jednak człowiek to najbardziej
nieprzewidywalna istota na ziemi. Do takowych należy właśnie Hania, którą
pokochałem w dniu naszego spotkania na schodach. W odpowiedzi całuję ją
delikatnie w policzek, po czym biorę w objęcia „nasze” maleństwo. Zdecydowanie
nie da się go nie pokochać.
***
/ Raphael /
- Vinhedo, durniu! – naraz słyszę
dobiegający z korytarza krzyk – musiałeś podprowadzić mi buty!?
- Chyba cię pogięło, dzieciaku –
odpowiadam z nieznaną dotąd obojętnością.
- To dlaczego nie ma ich na miejscu?!
– Brian krzyczy głośniej, niż zamierza.
- Musisz bałaganić więcej,
chłopczyku – ucinam tę niepotrzebną dyskusję.
Już
od dłuższego czasu mam serdecznie dosyć porannych krzyków tego kretyna. Każdego
dnia szuka czegoś, co mu ginie lub nie jest tam, gdzie zostawił to ostatnio. Nie
mówię już o tym, że ten matoł wiecznie wymiguje się od sprzątania. „ Teraz nie
mogę, bo idę pod prysznic” to jego ulubiona śpiewka. Lubi mi też wmawiać, że
rozmawia z mamą lub ma coś do załatwienia. Jednak prawda jest zupełnie inna.
Gania jak opętany za siostrzenicą Łasko i świata poza nią nie widzi. A jak
przyjdzie co do czego, to ja cierpię, bo obiad jest nieugotowany albo spalony,
Brian szuka butów, zginęły mu skarpetki, bądź pożyczam sobie jego rzeczy bez
pytania. Jak go rąbnę kiedyś, to go ta jego Jagódka nie pozna. Nie mówiąc już o
chłopakach z drużyny!
- No nie widziałeś ich gdzieś? –
pyta, wtykając głowę do mojego pokoju.
- Mówię po raz wtóry, że nie – jego nachalność
zaczyna mnie irytować.
- A nie możesz pomyśleć? – tak, jego
dziób nigdy się nie zamyka.
- Zadasz mi jeszcze jedno pytanie, a
nie żyjesz! – krzyczę, po czym zamykam drzwi.
W
tej właśnie chwili jestem zły na włodarzy, że przydzielili mi takiego lokatora.
Thorton jest czasem fatalny, ale dzisiaj to już przegina! Ja wiem, iż zakochani
nie myślą o przyziemnych sprawach, ale czasem wypada posprzątać, ot co!
***
/ Hania /
Kiedy patrzę na Michała,
trzymającego w objęciach mojego synka, w oku kręci mi się łza. Nie mogę
zrozumieć, dlaczego tak paskudnie potoczyła się tamta sytuacja. Nie wiem,
dlaczego sądziłam, iż Michał mógłby mieć kogoś na boku, poświęcając tyle czasu
mnie i Arkowi. Byłam najzwyczajniej w świecie głupia! Teraz gnębi mnie ta
nieszczęsna kłótnia oraz wszystko co z nią związane. Nie mogę wybaczyć sobie
tego, co wtedy powiedziałam Michałowi. Jednakże to wszystko idzie w niepamięć.
Zwłaszcza, gdy obserwuję siatkarza bawiącego się z maleństwem.
- Brakowało nam ciebie – mówię, nie kryjąc swojej
radości.
- Mnie was też – siatkarz odwzajemnia
uśmiech, po czym wraca do zabawy z Arkiem.
Nie
wiem, dlaczego mam dziwne wrażenie, iż Michał nie pozwoliłby na rozpad naszej
znajomości. Do najdłuższych ona nie należy, jednak obydwoje bardzo się do
siebie przywiązaliśmy. Paradoksalnie Arek ma w tym niemały udział. Gdyby nie
jego choroba, a teraz obecność w mieszkaniu Michała, dalej byłabym samotną,
sfrustrowaną matką. Moje rozmyślania przerywa cichy płacz. Najwidoczniej mój
synek ma już dosyć zabawy na dziś. Michał próbuje poprosić mnie, abym ukołysała
małego do snu, jednak w ogóle nie ruszam się z miejsca.
- Poradzisz sobie – motywuję Michała
do wykonania zadania.
- A jeśli nie? – pyta nieco
wystraszony.
- Na pewno dasz radę – nie rezygnuję
z powierzenia mu odpowiedzialności.
- No już dobrze – na jego twarz
wychodzi uśmiech – takiej upartej kobiecie się nie odmawia.
Chociaż
bardzo chcę zachować powagę, nie jestem w stanie. Nie chcąc hałasować, cicho
śmieję się pod nosem. Wreszcie w moich dniach na nowo zaświeciło słońce!
---------------------------------------------------
Witam!
Rozdział, moim zdaniem, nie należy do najlepszych na tym blogu, ale dodając go chcę uczcić pamięć Arka, którego symbolika znajduje się w tym opowiadaniu. I to właśnie jemu dedykuję dzisiejszy post. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Pozdrawiam i do następnego!
Rozdział w dużej mierze poświęcony dla Hani i Michała i dobrze. ;) W końcu będzie tak jak dawniej.;d A ten Brian i Rafaa... oni to się nadali do siebie :d hahahaa :D Czekam na kolejny. Pozdrawiam! ;-)))
OdpowiedzUsuńnie należy do najlepszych?? a kopnąć Cię w siedzenie?? to jest mój ulubiony rozdział (do tej pory oczywiście, bo wciąż czekam na +18). Michał, Hania i Aruś, ejjj, prawie się poryczałam, że są tacy szczęśliwi. ja w ogóle mam ostatnio wizję tatusia-Michała :D Rafa i Brian, kto w ogóle wpuścił tych dwóch czubków do jednego mieszkania, hahaha :D czekam, kochana, na następny!!
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze , że się pogodzili ! .
OdpowiedzUsuńCzekałam na to :) .
Rozdział fajny powiem szczerze nie dziwię się Raphaelowi , że ma dość Briana ;P .
Nie rozpisuje się bo spadam spać.
Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota
Wcale nie dziwię się Raphaelowi, że ma już dość Briana no bo ileż można wytrzymywać z takim osobnikiem?;p Cieszę się, że Hania i Michał w końcu wszystko sobie wyjaśnili;)
OdpowiedzUsuńBuźka;*
Cieszy mnie to że się pogodzili:)
OdpowiedzUsuńHania niestety wysunęła pochopne wnioski co do Jagody, ale pewnie Michał na jej miejscu postąpił by tak samo.
No i teraz mam nadzieje, ze będą szczęśliwi:):)
Fajnie że już są szczęśliwi : )
OdpowiedzUsuńA ja tam lubię Briana, też jestem takim bałaganiarzem jak on :D Przed sobotą ( bo tylko w weekend sprzątam ) to lepiej do mojego pokoju nie wchodzić :D :D :D
No no no, Michal bawi, Michał usypia.. Michał będzie ojcem! Oby oby :) Musi im sie udać. Dawaj nam tu następny ♥ ;* :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Cię to zmartwi, czy ucieszy, ale rozdział pojawi się już za 9 dni.. Nie wiem dokładnie, co się w nim wydarzy, ale chodzi mi po głowie kontuzjowanie pana kapitana - Zbigniewa, w skutek czego wywiąże się bardzo ciekawa akcja :)
OdpowiedzUsuńZnając Ciebie na pewno będzie ciekawie.. Czekam z niecierpliwością! ;]
UsuńTermin publikacji się nie zmienia, więc rozdział pojawi się 26.09 w godzinach wieczornych :)
OdpowiedzUsuńData w kalendarzu zapisana! ;]
UsuńBardzo dobrze, że się pogodzili nie mogą bez siebie żyć i to widać. Raphael i Brian wiecznie mają jakieś problemy ;D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Hania i Michał się pogodzili !! ;)) A ten Raphael i Brian to zawsze mają problemy :D haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego !! ;**
Rafa i Brian to dwa głupki :P takie nierozgarnięte chłopaki :P ja bym tam z nimi zwariowała ;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że Michał i Hania się ze sobą dogadali i wszystko wyjasnili, powinni to już dawno zrobić ale cóż...lepiej późno niż wcale. Cała trójka się za sobą stęskniła...
Pozdrawiam :*
Świetne :)
OdpowiedzUsuńMiałam skomentować wcześniej, ale coś było nie tak i nie mogłam dodać komentarza :/
Ale serio rozdział zajebisty xD
Dobrze, że się pogodzili :D
Czekam na następny :))
Mówią, ze miłość pokonuje wszystkie preszkody. Ja w to nie wierzę ale fajnie się czyta o szczęśliwych ludziach. Wreszcie do Hani i Michała uśmiechnęło się szczęście!!!
OdpowiedzUsuńNo popatrz... Jeden wieczór i nadrobiłam całe opowiadanie :D Cieszę się, że Michał i Hania są razem :) Maluszek słodziutki i taki kochaniutki :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do mnie na [http://jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com]
Pozdrawiam i wyczekuję kolejnego rozdziału :*
nulka :*
Małe dzieci potrafią połączyć ludzi. Troska o nie to wspólne uczucie i to jest piękne :) Wyobrażenie Michała w roli ojca jest rozczulające :)
OdpowiedzUsuńWitam. Jestem tu po raz pierwszy, ale zdążyło mi się spodobać już tutaj i w jeden wieczór nadrobiłam wszystkie rozdziały. Opowiadanie mnie wciągnęło, więc to była przyjemność i nawet nie zauważyłam, że jest już po północy. Fajnie piszesz, tak przyjemnie i co najważniejsze ciekawie, jak się zacznie czytać, to chce się więcej i jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńAle przejdę już może do rozdziału. No cóż, często jest tak, że kogoś bezmyślnie oskarżamy, wydajemy nieprzemyślane sądy. Człowiek to istota bardzo emocjonalna, więc pewno to z tego wynika. Ale najważniejsze, żeby umieć przyznać się do błędu i przeprosić. Dlatego tak bardzo się ucieszyłam, gdy takie słowa padły z ust Hani. Michał też się przyznał, że nie potrzebnie uniósł głos i bardzo się cieszę, że między nimi jest w porządku, że się pogodzili. A między Michałem a małym Arkiem naprawdę wyczuwa się pewną więź.
Co do Briana i Raphaela, to tworzą mieszankę wybuchową. Brian jest specyficznym osobnikiem i ciężko z nim wytrzymać, ale i tak go lubię.
Ostatni fragment naprawdę mi się podobał. Był taki naładowany emocjami, pozytywnymi emocjami. A widok Michała kołyszącego malca naprawdę mnie rozczulił.
Aha i grafika fajna. Rozczulił mnie ten maluszek w środku.
Informuj mnie o nowościach. W razie czego zostawiam swój numer gg 11714401
Zapraszam również do siebie: http://serce-pamiec-ma.blogspot.com/
No nareszcie się pogodzili. Wyobrażam sobie jak słodko musiał wyglądać Arek na rękach Michała. Brian niech się trochę ogarnie, bo kolega nerwicy dostanie ;)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie się pogodzili!Super bo już nie mogłam doczekać się tego momentu.Rozdział suuuper!Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNo w końcu !
OdpowiedzUsuń