Rozdział 13



/ Jagoda /


            Gdy impreza dobiega końca, jest już ranek. Wypite procenty wciąż szumią nam w głowach, a ja wcale nie mam ochoty wracać do domu. Co ja powiem Michałowi? Znając życie, nawet nie będzie chciał słuchać moich tłumaczeń. W sumie to ma nawet rację. Na własne życzenie się upiłam, a teraz na dobrą sprawę nie wiem, jak dojść do domu. Dlatego zdaję się na orientację Briana. Liczę, że odprowadzi mnie do domu tak, by Misiek nic nie zauważył. Nie będę dokładać mu zmartwień. Ma przecież na głowie tę dziewczynę i jej synka. To pochłania wystarczająco jego nerwy i wolny czas, więc po co jestem mu potrzebna do szczęścia? Bardzo chciałabym to wiedzieć, jednak nie znajduję odpowiedzi na to pytanie. Porzucam zresztą swoje rozmyślania na rzecz skupienia się na drodze, którą właśnie przemierzamy. Nim zdążę się obejrzeć, dochodzimy do jego mieszkania. Razem wspinamy się na pierwsze piętro, gdzie czekam, aż Amerykanin wpuści mnie do środka. Udaje mu się to dopiero po kilku minutach. Natomiast ja, kiedy tylko znajduję się we wnętrzu mieszkania, rzucam się na kanapę. Właśnie mam odpłynąć do krainy Morfeusza, gdy do moich uszu wdziera się przeraźliwy krzyk:
            - Vinhedo, kretynie! – Brian wydziera się, ile sił w płucach – pobudka!
            - Wiesz, która jest godzina, matole?! – jego kolega odpowiada nie wiele ciszej.
            - A co to ja, zegarynką jestem? – odrzeka uśmiechnięty Thorton.
            - Może lepiej, gdybyś nią został – odgryza się tamten – a to co za jedna?
            - Jedz więcej masła, sklerotyku – Amerykanin wciąż ironizuje – Jagody nie pamiętasz?
            - No nie. – Brazylijczyk zrezygnowany siada na kanapie.
            - No ja cię proszę!
            - A idź Ty, jeleniu! – Rafa nagle wybucha – Obudziłeś mnie!
            - To co?!
            - To, że dzisiaj w nocy nie śpisz – słyszymy odpowiedź – a koleżanka opuszcza nasze skromne progi!
            - Pogięło cię!? – Brian również się denerwuje – Jagoda nigdzie nie idzie!
            - Młoda, wypad! – krzyczy na mnie siatkarz – bo powiem Łasko!
            - Żeby tylko jakoś zareagował – parskam śmiechem – Do zobaczenia!
W jednej chwili wróciła mi trzeźwość umysłu. I choć jeszcze trochę w głowie szumi, to jestem w stanie dojść do domu o własnych siłach. Jak się okazuje, tylko parę metrów dzieli mnie od mieszkania, które dzielę razem z wujkiem. Pewnie i tak go teraz nie ma, więc nie będzie zadawał mi zbędnych pytań. Trochę zajmuje mi wejście po schodach, jednak udaje mi się i kiedy tylko otwieram sobie drzwi, wtaczam się do środka. Na dobrą sprawę, nie mam nawet siły zdjąć butów i kurtki, więc tak jak stoję rzucam się na kanapie w salonie, od razu odpływając w sen.


***


/ Michał /


            Dzisiejszy trening jest dla mnie nie małą zmorą. Przez to, że ciągle myślę o słowach Hani, popadam w dziwne przygnębienie. To, co ostatnio wydarzyło się w szpitalu również nie daje mi spokoju. Zupełnie nie mam pojęcia, jaką dziewczynę miała na myśli. Dlatego właśnie czekam do końca zajęć. Gdy trener daje znak, że możemy iść się przebrać, wpadam do szatni z prędkością światła. Nie zwalniając tempa, zmieniam strój, po czym wgniatam wszystko do torby. Nim reszta zdąża tutaj wejść, ja jestem gotowy. Postanawiam odwiedzić gabinet Hani. Nie wiem, czego powinienem się spodziewać, dlatego z duszą na ramieniu pukam do drzwi. W chwilę później słyszę słowa potwierdzenia, więc nie śmiało przekraczam próg.
            - Czego tu jeszcze szukasz? – ton jej głosu jest nieprzyjemny.
            - Hania… - cała pewność siebie mnie opuszcza – porozmawiajmy.
            - Nie mamy o czym rozmawiać – dziewczyna wydaje się nieugięta.
            - Myślę, że jednak mamy – również nie odpuszczam.
            - To może wytłumaczysz mi, kim jest ta dziewczyna, z którą dzielisz mieszkanie?! –krzyknęła nagle. – Tylko nie zaprzeczaj, że nie masz dziewczyny!
            - Bo nie mam! – czuję, że zaczyna wzbierać we mnie złość.
            - To bardzo ciekawe, bo jak Cię potrzebowałam, to sam nie byłeś!
            - Hania, opanuj się! – krzyczę na nią – to  nie jest moja dziewczyna!
            - To może nieślubna córka?! – mówi z nutką ironii w głosie.
            - Jagoda jest moją siostrzenicą! – wykrzykuję – Ale ty nic nie rozumiesz i nie chcesz zrozumieć!
Po tych słowach opuszczam gabinet oficera prasowego. Czuję się fatalnie. Nie potrafię zapanować nad emocjami, jakie wzbudziła we mnie jej obojętność i stosunek do mnie. Odnoszę wrażenie, iż Hania jest dwulicowa i lubi wykorzystywać ludzi. Jak mały chorował, to kto przy niej był, ja się pytam?! Kto biegał do szpitala na każde zawołanie?! Mam do siebie żal. Nie mogę sobie wybaczyć tej naiwności, która we mnie była. Na dobrą sprawę nie rozumiem sam siebie. Obudziła we mnie litość, a teraz mówi po prostu: „ spadaj”. Tego nie spodziewałbym się po niej nigdy.



***


/ Hania /


            Dzisiejsza wizyta Michała w moim biurze zdążyła wytrącić mnie z równowagi. I choć od jego wyjścia minęło już całkiem sporo czasu, nadal nie mogę się uspokoić. Nic z tego nie rozumiem. Nie wiem też, czy dać wiarę jego słowom. To, co wykrzyczał przed wyjściem, ma sens, jednak nie jestem do końca przekonana. Michał ma siostrzenicę, która zwala mu się na głowę? Z jednej strony może tak być, natomiast z drugiej mało prawdopodobne. W każdym bądź razie, mam coraz mniej sił, by o tym myśleć. Kończę pracę i czym prędzej jadę do domu, gdzie zostawiłam Arka. Oczywiście pod opieką Aldony, która w ostatnim czasie chętnie mi pomaga. Wiem, że nie powinnam zawracać jej głowy. Jednak trudno mi jest zabierać synka do pracy, zwłaszcza, gdy jest przeziębiony. Może nie jest tak źle, jak parę dni temu, ale kaszel jeszcze nie ustępuje. W sumie lepiej tak, niż miałabym znowu prosić o wolne, by opiekować się nim w szpitalu. To nie wchodzi nawet w grę. Nie ma zresztą potrzeby, skoro pani doktor zdiagnozowała u mojego maleństwa jedynie przeziębienie. Ulżyło mi wtedy jak nigdy. Chociaż teraz nie potrafię się z tego cieszyć. Ciągle męczą mnie myśli o Michale. Nie potrafię zrozumieć samej siebie. Jedyne co czuję to złość na nas oboje, z którą nic nie potrafię zrobić…

---------------------------------------
Witam!
Przepraszam Was za małe spóźnienie, ale spowodowane było ono przeniesieniem blogów na blogspot. Onet poważnie nadszarpnął moją cierpliwość, więc nie czekałam dłużej i kolejne notki będę publikowała tutaj. Mam nadzieję, że nie sprawi Wam to większego problemu. Pozdrawiam :)


18 komentarzy:

  1. volleyballitsmylife17 sierpnia 2012 11:25

    Rozdział ciekawy. Mam nadzieję, że Hania zrozumie Michała i pomiędzy nimi będzie tak jak było dawniej. Do następnego .;)) pozderkaa! :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. A Hania z czasem na pewno zrozumie Michała i będzie wszystko dobrze ;))
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Czytałam ten rozdział i z każdym kolejnym zdaniem mnie coraz bardziej zaciekawiał .Oby się ta sytuacja między Michałem i Hanią jak najszybciej wyjaśniła .Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy zdarzeń .Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie jest taki zły, jak pisałaś :) Akcja zaczyna sie rozkręcać, co rozkręca również nastroje czytelników. Aż się kręcę, bo nie mogę doczekać się następnego! ;p ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hanka jest głupia. Powinna teraz ona się wytłumaczyć Michałowi, bo on już to zrobił. Gorzej jeśli tym razem Michał nie będzie chciał słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  6. To Michał ma teraz o Hani nie najlepsze mniemanie no ale w sumie to jej się do końca nie dziwię bo dziewczyna byłą wręcz przekonana,że Michał ją oszukuje no ale z drugiej strony po co miałby to robić? Powinna z nim porozmawiać jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  7. no i nareszcie nie muszę kopiować komentarzy, bo wiem, że ten na bank się doda.
    więc tak: zachowują się jak dzieci, powinni pogadać jak normalni ludzie - bez krzyków itd. no, ale teraz czas na krok Hanki, Michał już swoje zrobił.
    biedny, nie dość że wkurzony to jeszcze zobaczy Jagodę rozwaloną na kanapie w salonie. ten to jednak ma ciężkie życie.
    u mnie już 11, jakby co ^^.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, ech. Moim zdaniem Hania zareagowała zbyt impulsywnie, nie dając Michałowi się wytłumaczyć. Chociaż - jest znanym siatkarzem, a młoda dziewczyna w jego mieszkaniu rzeczywiście może znaczyć jedno. Ale pochopne zachowania nie są nigdy dobre :) Jakoś się ułoży. A Jagoda niech uważa z tym nieszczęsnym Thortonem :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja cię, no.. Hania mogła poczekać z tymi oskarżeniami i dać wypowiedzieć się Michałowi.. Jagoda + Thornton? Będzie ciekawie? :D :D :D Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Hania, Ty....ciapo!! i teraz będzie sobie obrażona Hania i obrażony Michał. a może by sobie dali buzi na zgodę?? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię Jagody, no nie mogę jest strawić od samego początku... chyba nie tak powinien się prowadzić sportowiec? Ja wiem, że wszytsko jest dla ludzi, ale tylko w minimalnych ilościach...
    Michal chciał się wytłumaczyć a ona mu nie pozwoliła... paranoja! Ja bym w coś takiego uwierzyła, i jeszcze bym poprosiła o przedstawienie sobie a dziewczynę o dowód osobisty ^^
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hania powinna dać Michałowi do słowa... szkoda, że jest nieustępliwa.
    czekam na następny.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Michał i Hanka!! Zwariowali oboje!!! Michał, że tylko litość???? To sie namieszałO!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Em, ta kłótnia to ostra była, co nie zmienia faktu, że Hania mogłaby dać się dobrze wytłumaczyć Michałowi. No cóż, mam nadzieję, że szybko się pogodzą. Pozdrawiam. [love-scars]

    OdpowiedzUsuń
  15. no to się porobiło! Mm nadzieję ,że jakoś to sobie wyjaśnią ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A idź mi z tym... Wciągnęło mnie i będę teraz Cię męczyła o nowe notki! Bardzo fajne opowiadanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. AgnieszkaSamojedna:)26 sierpnia 2012 16:08

    Jak zwykle zaskakujący zwrot akcji !
    Super :)
    Czekam na nową notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej Marzenko;D Zaległości w czytaniu Twojego bloga prawie nadrobione.A rozdział świetny bardzo fajnie się go czytało i dużo się działo... Pozdrowionka;)))

    OdpowiedzUsuń