Rozdział 26


/ Jagoda /



           W takie dni, jak ten, chce się żyć! Co prawda po tym, jak próbowałam targnąć się na swoje życie jeszcze nie trenuję, ale udaje mi się odzyskiwać powoli radość życia. Wszystko zaczęło się od tego, że na mojej drodze stanął Kubiak, który jest naprawdę sympatycznym człowiekiem i spędzam z nim coraz więcej czasu, a gdy nie ma go obok, robię się dziwnie smutna. Tak swoją drogą, jesteśmy na dziś umówieni. Michał obiecał, że pokaże mi jakieś ciekawe miejsce, w którym często bywa na samotnych spacerach. Nie mogę się już doczekać! Byłabym zapomniała! Muszę się przecież przygotować! W pośpiechu zaczynam biegać po mieszkaniu, szukając odpowiedniego stroju. No szlag by to trafił! Oczywiście moja najlepsza letnia sukienka właśnie się pierze, co oznacza, że nie mam się w co ubrać. Nie pójdę przecież w dresie na takie spotkanie, co to, to nie! Coraz bardziej zdenerwowana zaczynam przerzucać ubrania w swojej szafie. Po dłuższej chwili decyduję się na prostą sukienkę na ramiączkach, oraz idealnie pasujące bolerko. Całości dopełnia nieduża torebka przewieszona przez ramię, a także niewysokie szpilki. Odrzucam dodatki na łóżko, po czym zajmuję się makijażem. W oka mgnieniu nakładam sobie podkład oraz puder. W chwili, gdy tuszuję rzęsy, przy drzwiach wejściowych dzwoni dzwonek. Osobie za drzwiami udaje się mnie przestraszyć, lecz szybko opanowuję emocję. Dopiero po skończeniu makijażu kieruję się na parter mieszkania, aby otworzyć. Za drzwiami stoi elegancko ubrany Kubiak, który trzyma w dłoni herbacianą różę. Uśmiecham się na jego widok, zapraszając do środka. Jednakże on kręci przecząco głową.
          - Pozwoli pani, że porwę w piękne miejsce? – pyta szarmancko.
          - Ależ oczywiście, proszę pana – odpieram z uśmiechem.
W przyjemnym milczeniu pozwalam mu poprowadzić się po schodach w dół, a później do samochodu. Elegancko prezentująca się biała KIA zrobiła na mnie nie małe wrażenie. Zapewne już zrobiłabym duże oczy, jednak dobre wychowanie mi na to nie pozwala. Przyklejając do twarzy uśmiech numer trzy, z jego pomocą wsiadam do samochodu. W chwilę później słychać jedynie cichy warkot silnika, a my mkniemy prosto przed siebie.


***


          Pszczyna. Zupełnie nie miałam pojęcia o istnieniu tego miasta. Już odkąd udaje nam się minąć niewielkie wioski, wyczuwa się tutaj jakiś urok. Ludzie są wobec siebie jacyś inni, bardziej życzliwi. I mnie udziela się tutejsza atmosfera, kiedy z pomocą Michała wysiadam z samochodu. Niczym najprawdziwszy dżentelmen podaje mi dłoń, jak również pomaga wysiąść. W chwilę później swoje kroki kierujemy w stronę pięknego parku. Tak cudownego miejsca nie widziałam nigdy! Ja nie wiem, skąd przyjmujący wytrzasnął to miejsce, ale mniejsza o to. Tuż przy wejściu do owego parku Michał kupuje u starszej pani herbacianą różę. W chwilę po tym z zawadiackim uśmiechem wręcza mi kwiat, przy czym całuje w czoło. Rumienię się na ten gest, lecz nie daję niczego po sobie poznać. Spacerujemy tak przez kilka dobrych chwil gawędząc o wszystkim i niczym. Siatkarz co rusz pokazuje mi nowe zakamarki, opowiada o tym, jak nie raz odpoczywał tutaj od swojego przyjaciela, a także innych problemów. Z uwagą słucham kolejnych historii z jego życia. Przyznam, iż zupełnie nie przypuszczałam, jakim ciekawym może być człowiekiem.
          - Trochę zmęczyłem się tym chodzeniem – wyznaje po dłuższej chwili ciszy.
          - Już wymiękasz? – pytam żartobliwie – No co ty nie powiesz?
          - Od razu wymiękam – udaje obrażonego – po prostu mam ochotę na odpoczynek.
          - Niech będzie – wskazuję na pobliską ławkę.
          - Nie tutaj – przyjmujący natychmiast zaczyna grymasić – znam pewne ciekawe miejsce.
Bez zbędnych pytań pozwalam mu się prowadzić w nieznanym mi kierunku. W przyjemnym milczeniu przemierzamy kolejne parkowe alejki. Z uwagą przyglądam się wszystkim budynkom i innym rzeczom. Całą sobą chłonę te piękne widoki. Lecz nim się oglądam, Michał prowadzi mnie przez rynek do uroczej kawiarenki. Zajmuje miejsce tuż przy dużym oknie, po czym zamawia kawę i ciasto, którego jeszcze nie jadłam. W oczekiwaniu na zamówienie zaczynam bić się z myślami. Michał tyle mi o sobie mówi, a ja nie potrafię wyznać, co męczyło mnie w przyszłości. Nie powinno tak być.
          - Michał, ja też powinnam ci coś powiedzieć… - zaczynam niepewnie.
          - Słucham cię, kochana – zachęca, a jednocześnie odbiera zamówienie.
          - Ty nie wiesz, dlaczego próbowałam się zabić…
          - Nie mam zielonego pojęcia – przyznaje szczerze.
          - A więc to z powodu ciąży – mówię ledwo słyszalnie – Brian był ojcem dziecka.
Przyjmujący wygląda, jakby za chwilę miał zemdleć. Blednie i czerwienieje na przemian, co nie zwiastuje niczego dobrego. Czar naszej randki pryska jak bańka mydlana, lecz ja mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku, obowiązku szczerości wobec niego.
          - Wszystko będzie dobrze – siatkarz głaska uspokajająco moją dłoń – jeszcze będziesz mamą.
          - Chciałabym w to wierzyć – odpowiadam smutno.
          - Nie dyskutuj ze mną mała – jego głos jest nieco ostry.
          - Dobrze, tato – odrzekam, po czym oboje zaczynamy się śmiać.
Tak… dobry nastrój zaszczepił się w naszych umysłach na dobre.


***


/ Michał /


          Dzisiejszy trening nareszcie dobiega końca. Chłopaki zachęcają mnie, żebym poszedł z nimi do pubu, jednak nie mam na to najmniejszej ochoty. Chcę być przy Hani, której ostatnio nie poświęcałem zbyt wiele. Przez cały czas zajęty byłem treningami, by przed półfinałami osiągnąć jak najlepszą formę. Właśnie udaje mi się wrzucić do bagażnika torbę i już mam wsiąść do środka, gdy przede mną wyrasta Jakub. Nie jestem zachwycony tym niespodziewanym spotkaniem, a cała radość zdąża się ze mnie ulatniać. Dochodzę jednak do wniosku, że nie ma co się kłócić, dlatego też nie okazuję swoich uczuć.
          - Michał – w jego głosie słychać prośbę, a zarazem spokój – możemy porozmawiać?
          - O czym? – pytam oschle.
          - Mam ci kilka rzeczy do powiedzenia – odpiera – ale nie tutaj.
          - W takim razie zapraszam do mnie – mówię niespodziewanie dla samego siebie.
Gestem dłoni wskazuję bratu miejsce pasażera w swoim służbowym samochodem, na co Kuba reaguje jedynie skinieniem głowy. Bez słowa wsiada do auta, po czym zapina pas bezpieczeństwa. Ja również idę w jego ślady. W milczeniu odpalając silnik, mknę w stronę bloku, w którym mieszkam.


***


          Pewien, że Jagoda jest w moim mieszkaniu naciskam klamkę drzwi wejściowych. Lecz ku mojemu zdumieniu nie ustępują. Szczerze zdziwiony sięgam po telefon, chcąc ją w ten sposób poprosić, by otworzyła, ale na nic zdają się moje telefoniczne prośby; siostrzenica nie odbiera. Czyżby spała? A może nie ma jej w domu? Jestem nieco zmartwiony brakiem powiadomienia z jej strony, aczkolwiek mam pewność, że nic jej się nie dzieje. Odkąd na jej drodze stoi Kubiak, do głowy mojej siostrzenicy nie przychodzą żadne głupie pomysły, za co jestem jej na swój sposób wdzięczny. Nie mając innego wyjścia, zmuszony jestem zaprosić brata do mieszkania Hani. Co prawda nie powinienem, lecz nie widzę innej możliwości. Kątem oka obserwując Kubę, odwracam się na pięcie i wchodzę do mieszkania dziewczyny. Młody jest zdziwiony, jednak nie protestuje. I chwała mu za to. Ponownie gestem dłoni wskazuję mu, co ma zrobić. Uśmiecha się do mnie kącikami ust, a ja przynoszę z lodówki dwie puszki piwa. Jedną z nich rzucam bratu, po czym zaczynamy rozmowę.
          Po opróżnieniu dwóch, może trzech puszek stajemy się rozluźnieni. Już nie pałam złością do brata. W momencie, kiedy wszystko mi tłumaczy, nie potrafię się na niego złościć. W końcu wybrał inne życie. Chociaż z drugiej strony ciężko mi jest zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo chciał spróbować wszystkiego. Myślał, że będzie lepszy ode mnie? No cóż… nie każdy może wieść żywot utalentowanego zawodnika. Gdyby mu się udało, moglibyśmy razem grać w kadrze Włoch, ale on wybrał imprezy zamiast siatkówki. Wolał bawić się dziewczynami, stosować używki. Niby jesteśmy do siebie podobni, a tacy różni. W pewnej chwili naszą rozmowę przerywa Hania. Uśmiecha się nikle, po czym podaje mi na ręce rozradowanego Arka. Chłopiec ma się wyśmienicie i ani myśli przestać wymachiwać małymi rączkami. Kiedyś wybije mi oko, ale co tam! Równie uśmiechnięty podaję mu misia i układam w bujanym foteliku. Kołysząc go stopą wracam do rozmowy z bratem.
          - Kochanie, nie wspominałeś, że spodziewamy się gościa – Hania zagaduje mnie po powrocie z kuchni.
          - Słońce, sam nie wiedziałem… - odpowiadam szczerze.
          - No dobrze już – siada mi na kolanach – może nas sobie przedstawisz?
          - Nie ma problemu – obejmuję ją – Kochanie, to mój brat Jakub, Kuba – to moja dziewczyna, Hania.
          - Miło mi poznać tak piękną kobietę – młody robi się niezwykle pewny siebie – mój brat ma duże szczęście.
          - To chyba do mnie los się uśmiecha – dziewczyna się rumieni – gdyby nie Michał, byłabym wdową po synku.
          - Widzę, że nic się nie zmieniłeś – Kuba nieco ironizuje – dalej jesteś ojcem miłosierdzia.
Puszczam mimo uszu jego docinki, zaczynając zabawę z chłopcem. Nieświadomy niczego Arek cieszy się, że poświęcam mu uwagę. Natomiast brat udaje obrażonego i zaczyna podrywać Hanię. Nie jestem z tego zadowolony, ale postanawiam nie zaczynać awantury. Pogadam z nim na osobności, żeby nie psuć i tak gęstej już atmosfery. Poza tym nie mam najmniejszej ochoty się denerwować, co to, to nie.
          - Panowie, bardzo was przepraszam – słyszę głos mojej kobiety – ale muszę się położyć.
          - Nie krępuj się, odpocznij – Jakub obdarza ją uśmiechem – poradzimy sobie.
          - Michał, zajmiesz się małym? – pyta jeszcze.
          - Oczywiście – odrzekam – miłego odpoczynku.
Coś mi się w jej samopoczuciu nie podoba, ale nie wiem co. Ostatnio wygląda gorzej, wydaje się być słabsza, lecz mam nadzieję, że to nic poważnego. Oby nic złego się nie stało.


***


/ Hania /


          Szczęśliwa budzę się w ramionach Michała. Atakujący pochrapuje jeszcze niczym nie zmąconym snem, lecz ja nie potrafię już zmrużyć oka. Postanawiam pójść do łazienki, gdzie wezmę szybki prysznic i trochę się uporządkuje. Szybko odnajduję satynowy szlafrok, którym się owijam. Spokojnym krokiem idę w kierunku wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Po chwili biorę z półki zostawioną tam bieliznę, koszulkę oraz spodnie. Gdy wkładam dolną część stroju na siebie, przed oczyma robi mi się ciemno. Po krótkiej chwili tracę równowagę. Nie wiem, co się dzieje! Robię się coraz słabsza. Z każdą chwilą znajduję się coraz niżej, upadam. Czuję jeszcze, że uderzam głową o wannę, a w następstwie pulsujący ból w skroni. Później nie ma już nic…


----------------------------------------------------
Witajcie!
Przepraszam, że ostatnio nie udało mi się dodać rozdziału, ale tak to czasem jest... Mam nadzieję, że pierwszy tegoroczny wpis przypadnie do Waszych gustów. Zapraszam wszystkich na fanpage na facebooku. Jakieś pytania?

10 komentarzy:

  1. Kubiak i Jagoda :D ale co Ty zrobiła Hani???????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, po prostu wiedziałam,że Jagoda i Michał mają się ku sobie. Cieszy mnie to;) Nie za bardzo podoba mi się ten cały Kuba ale kto wie, może się tylko mylę? I na koniec co zrobiłaś Hani? Przyznawaj się;p Może jest chora? A może zasłabła bo jest w ciąży?;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kubiak i Jagoda ! :D Jestem ciekawa co stało się Hani... A ten cały Kuba nie podoba mi się .. :)
    Pozdrawiam i do następnego ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochana para, zakochana para *śmieje się z Miśka i Jagody na pozytywny sposób* :D

    Druga zakochana para ;D Michał i Hania xD Areeeek *.* uwielbiam tego bobasa :D

    CO się stało Hani? :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Kuba to troszkę podejrzany jest. Chyba zazdrości bratu takiego życia i Hani. Mam nadzijeę, że ona nie jest chora tylko spodziewa się Michałowego dzidziusia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny i ciekawy rozdział Marzenko(kolejny...następny!)i już czekam na nowy...Bardzo fajnie,że złączyłaś Jagodę i Kubiaka-będą fajną parą a Hania czy przypadkiem nie jest w ciąży z Łasko?A ten Kuba to chyba będzie taki czarny charakter w tej opowieści co?
    Pozdrowionka;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D Jednym tchem przeczytałam wszystkie pozostałe :) Super piszesz

    Zapraszam na tego bloga :D Jest równie dobry:
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. MignonneAbattoir21 stycznia 2013 23:16

    No no no, super rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra powiem prosto z mostu .. Nie ogarniam brata Łaska ! . Nie no nie rozumiem jego i mam nadzieje że zrozumiem ; p .
    Och jak ja zazdroszczę Hani .. eh mieć Łaska ; p .
    Rozdział świetny i czekam na kolejny ; )
    Pozdrowienia Wredota

    OdpowiedzUsuń
  10. widziałam już Twojego bloga, gdyż prosiłaś, żebym poleciła go na jednej ze swoich stron na facebooku:)

    OdpowiedzUsuń