Rozdział 29


/ Michał /


          Kiedy Hania przechodzi szereg badań, cierpliwie czekam w jej sali. Żeby zabić czas bawię się z Arkiem, który dziś jest w wyjątkowo dobrym humorze. Dlatego właśnie nie zauważam, że jej badania dobiegły już końca. Uśmiechnięta, aczkolwiek bardzo osłabiona dziewczyna, w towarzystwie lekarza, wchodzi do pomieszczenia. Od razu kładzie się w swoim łóżku i prosi, abym ułożył obok niej chłopca. Ku jej zadowoleniu bez słowa wykonuję prośbę. Tymczasem lekarz wciąż odnotowuje coś w karcie leczenia. Stoi przy łóżku bez słowa, a jedyny dźwięk, jaki w tej chwili słyszymy to szelest kartek. W końcu szum ustaje, a mężczyzna spogląda na nas badawczym wzrokiem.
          - Wygląda na to, że była pani zbyt mocno przemęczona – słowa lekarza mnie uspokajają.
          - Uff… - wzdycha z ulgą Hania.
          - Ale to nie wszystko – lekarz zawiesza na chwilę głos – mam jeszcze jedną wiadomość.
          - To coś poważnego, panie doktorze? – obydwoje pytamy jednocześnie.
          - Jest pani w ciąży – medyk odpowiada dopiero po namyśle.
          - To… nie… możliwe… - dziewczyna duka, wyraźnie blednąc.
Ja również jestem zaskoczony tą wiadomością, jednak cieszę się. Chociaż wyszło to tak niespodziewanie,  ta wiadomość wpływa na mnie pozytywnie. Od dawna marzę o tym, by zostać ojcem. Było w moim życiu już kilka poważnych związków, lecz żadna z dziewczyn nie wydawała się odpowiednia. Każdej z nich zależało na karierze, pracy i własnych marzeniach, w których zupełnie nie było miejsca na dzieci. Po minie Hani widzę, iż nie jest zadowolona. Choć to dobra wiadomość, młoda mama w ogóle się nie cieszy. I nagle uświadamiam sobie, dlaczego. Marzeniem Hani była i jest praca dziennikarza. Dostała świetną propozycję od klubu, więc pragnie się spełniać. Właściwie nie dziwię się jej. Sam walczyłbym o spełnienie marzeń, jednak dziecko nie stanowi dla mnie żadnej przeszkody. Oczywiście jedno. Lecz młoda mama jest w zupełnie innej sytuacji. Opiekuje się maleńkim chłopcem, pracuje i nosi w sobie drugą kruszynkę. To trudne, ale myślę, że można wszystko pogodzić. W końcu od czego ma się faceta, a także przyjaciół wokół siebie?
          - Kochanie – mówię do niej bardzo cicho – nie martw się.
          - Jak mam się nie martwić? – pyta, kryjąc przede mną łzy.
          - Przecież to świetna wiadomość – staram się ją przekonać.
          - Chyba dla ciebie – odpowiada sarkastycznie – a pomyślałeś chociaż trochę o mnie?
Jej reakcja niezbyt mi się podoba. Chociaż wiem, jakie są jej marzenia, czuję ból spowodowany jej reakcją. Robi mi się przykro, gdy dociera do mnie, że ona w ogóle się nie cieszy. Że praca jest dla niej ważniejsza, niż nasz związek i to, co się w nim dzieje.
          - Słońce, naprawdę praca jest dla ciebie ważniejsza? – pytam smutno.
          - Michał – jej głos drży – to nie tak…
          -  Co się w takim razie dzieje? – dociekam.
          - Jestem po prostu bardzo zaskoczona – w odpowiedzi uśmiecha się nikle.
Po tych słowach robi mi się cieplej na sercu. W jednym momencie zapominam o wszystkich smutkach tego dnia i zaczynam się cieszyć dobrą wiadomością. Dociera do mnie, że spełni się moje największe marzenie związane z ojcostwem. Można powiedzieć, że już jestem tatą, lecz Arek to mój przybrany syn, którego tylko wychowuję. Z jedną małą różnicą, bo kocham go jak własne dziecko a jego uśmiech widziany każdego dnia jest dla mnie bezcenny.
          - My będziemy się już zbierać – mówię, po czym zaczynam ubierać śpiącego chłopca.
          - Szkoda, że uciekacie – odpowiada Hania.
          - Kochanie, zapomniałaś, że mały musi coś zjeść? – pytam żartobliwym tonem.
          - Ach, no tak… - po minie blondynki widzę, że wszystko sobie przypomniała.
          - Zdrowiej – mówię, stojąc już w progu – bardzo cię kocham!
Hania nie odpowiada, tylko uśmiecha się nikle. Ja tym czasem przez kilka krótkich minut stoję w progu, napawając się widokiem jej cudownej twarzy. Chociaż głowę zdobi jeszcze bandaż dla mnie jest i będzie najpiękniejszą kobietą na świecie. Jej powieki opadają, co znaczy, że zasypia.
          - Kocham cię – szepczę, rzucając na nią ostatnie spojrzenie.
W chwilę później opuszczam halę i wraz z małym Arkiem kierujemy się do samochodu, który stoi na szpitalnym parkingu.


***


/ Jagoda /


          Dzisiaj, po raz pierwszy od mojej próby samobójczej, zaglądam na halę. Chociaż wciąż jestem zawodniczką bielskiego teamu, zupełnie nie mam pojęcia, jak dziewczyny przyjmą mnie po tej przerwie. Podejrzewam, że część będzie wytykała mnie palcami, nie znając całej sytuacji. Tylko Agata postanowiła nie męczyć mnie tym wszystkim i żyć normalnie, czyli w zgodzie ze mną. To ona, jako jedyna odwiedziła mnie w szpitalu, gdy przez długie tygodnie tkwiłam na szpitalnej sali, zmagając się z trudną depresją, po nieudanym samobójstwie. Jak kiedyś mi powiedziała, to ona namówiła Michała, by mnie odwiedził, za co jestem jej naprawdę wdzięczna. Teraz porzucam jednak dawne wspomnienia. Poprawiam na ramieniu torbę i z bijącym sercem przekraczam próg szatni.
          - Cześć, dziewczyny – uśmiecham się na powitanie, po czym siadam obok Agaty.
          - Co ty tutaj robisz? – pyta, szczerze zdumiona, Gabrysia.
          - Jak to co? – odpieram wesoło – zaczynam trening.
Wszystkie dziewczyny są mile zaskoczone, ale też zdziwione moim powrotem. Część z nich zapewne spodziewała się mojego pogrzebu, kwiatków zostawionych na grobie i powrotu do swoich spraw, ale nie ze mną takie numery! Dopiero teraz cieszę się tak naprawdę, że Michał mnie znalazł. Jednocześnie uświadamiam sobie, jak ogromny błąd popełniłam. Każde wspomnienie tej nienarodzonej istotki ogromnie boli, a ja czuję, że rana, która powstała w dniu robienia testu ciążowego jeszcze się nie zagoiła. Zaraz, zaraz… dlaczego ja wciąż myślę o tym, czego nie jestem w stanie zmienić? Dlaczego wciąż płaczę nad, przysłowiowym, rozlanym mlekiem? Potwornie żałuję tego wszystkiego, co wydarzyło się do tej pory, ale nie chcę o tym już myśleć. Nie chcę psuć sobie tego dnia.
          - A ta kretynka co tu robi? – nagle słyszę, stojącą w progu, Okuniewską.
          - Ta kretynka ma imię – odpowiadam poirytowana jej zachowaniem.
          - No proszę, cięty języczek się wyostrzył – Berenika nie odpuszcza – nasza niedoszła samobójczyni nabrała chęci do życia?
          - Daj jej spokój – niespodziewanie odzywa się Agata.
          - A ty co, obrońca uciśnionych? – środkowa nie daje za wygraną.
          - Myślisz, że tym coś wskórasz? – nasza libero nie zmienia tonu swojego głosu.
          - Wiesz, mogę wiele – Berenika zaczyna się przechwalać.
          - To błąd – dalej konwersuje Agata – jeśli się nie uspokoisz, wystosuję wniosek o zawieszenie cię w prawach zawodniczki.
Berenika nie odpowiada. Kontem oka zauważam, że robi się czerwona na twarzy i zaczyna przebierać. Poniekąd jestem pod wrażeniem tego, co przed chwilą zrobiła Agata. Przy okazji bardzo schlebia mi jej zachowanie, jak również jestem wdzięczna, że staje w mojej obronie nie ważne, co by się działo. Nie spłacę swojego długu do końca życia. Na pewno nie!
          - Jesteś wielka – mówię, gdy idziemy na halę.
          - Wielka sercem, ale mała wzrostem – Agatka puszcza do mnie oko, po czym obydwie wybuchamy gromkim śmiechem.


***


/ Hania /


          Kiedy lekarz oznajmia, że jestem w ciąży, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Jestem wręcz zszokowana tym, co ostatnio dzieje się w moim życiu, a drugie dziecko nie wróży mi dobrze. Dopiero udało mi się wrócić po zwolnieniu wziętym z powodu choroby małego Arka, a niebawem znów będę musiała na nie odchodzić. A gdzie moje marzenia? Gdzie plany, które robiłam podczas przerw w przygotowywaniu artykułów na klubową stronę? Wystarczy jedna mała, niewinna istotka, a wszystko zostanie wywrócone do góry nogami, czego akurat nie chcę! Właśnie mam ochotę się rozpłakać. Moje oczy wypełnione są łzami, wolno płynącymi po policzkach. Mrugam zawzięcie, aby się ich pozbyć, lecz moje zabiegi zdają się na nic. Wtem słyszę ciche pukanie do drzwi. Jestem zaskoczona tą wizytą, gdyż nikogo się nie spodziewałam. Michał dopiero co wyszedł, Jagoda zapewne ćwierka razem z Kubiakiem, więc kto mógłby sobie przypomnieć? Hmm… może Aldona się martwi i postanowiła zajrzeć? Myśląc, że to koleżanka  z pracy pozwalam osobnikowi wejść. Wielkie jest moje zdumienie, gdy w drzwiach widzę Kubę  - brata Michała.
          - Witam piękną panią – odzywa się, wręczając mi niewielki bukiet stokrotek.
          - Co tutaj robisz? – pytam Jakuba w miarę grzecznie.
          - Przyszedłem sprawdzić, jak się czujesz – uśmiech nie znika z jego twarzy.
Z ogromnym wysiłkiem podpieram się na łokciach, po czym odkładam bukiet na nocną szafkę. W milczeniu wpatruję się w brata mojego chłopaka i mam ochotę krzyczeć. Pragę wrzeszczeć i rozerwać go na strzępy! Po co on tu przylazł?! Po co mnie podrywa?! Myśli, że z dnia na dzień będę spędzała czas u jego boku, zamiast przy Michale?! W takim razie grubo się myli! W pomieszczeniu, które teraz stanowi moje tymczasowe lokum panuje przeraźliwa cisza. Nie spuszczam wzroku z Jakuba, świdrując go na wylot, a jednocześnie posyłając mordercze spojrzenia. Jednakże młody siatkarz nic sobie z tego nie robi. Wręcz przeciwnie. Próbuje położyć swoją dłoń na mojej, a także złożyć pocałunek na moich ustach. Lecz na to mu nie pozwalam. Najpierw odwracam głowę w drugą stronę, a później podnoszę przeraźliwy krzyk:
          - Pomocy! – wołam – pomocy!
Z prędkością światła do sali wbiega młoda pielęgniarka. Jej wystraszone oczy wskazują na to, iż myślała, że wydarzyło się coś naprawdę złego.
          - Pani Hanno, co się dzieje? – pyta bardzo rzeczowo.
          - Nie znam tego pana – odpieram – a on nachodzi mnie tutaj i próbuje się zbliżyć.
          - Proszę natychmiast opuścić pokój – pielęgniarka zwraca się do Jakuba.
Siatkarz bez słowa wstaje, po czym kieruje się do drzwi. Uspokojona siostra wraca do dyżurki, zostawiając mnie samą. Lecz jestem pewna, że za chwilę wróci, przynosząc mi coś na uspokojenie i ciepłą herbatę.
          - Jeszcze się spotkamy, kochanie – mówi młody Łasko, stając przy drzwiach.
          - Wyjdź stąd i więcej tu nie przychodź – krzyczę, czując łzy.
Po chwili drzwi zamykają się z cichym szelestem. W chwilę po tym zaczynam gorzko płakać.


----------------------------------------
Po raz kolejny przepraszam za małe spóźnienie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Zapraszam na fanpage.

8 komentarzy:

  1. Domyśliłam się, że Hania może być w ciąży ale takiej reakcji z jej strony się nie spodziewałam. Rozumiem,że chce się spełniać także zawodowo ale przy Areczku udowodniła,że wszystko jest możliwe i wszystko ale to wszystko przy pomocy najbliższych może się ułożyć;)
    Co do Kuby to nie podoba mi się ten chłopak i czuję,że jeszcze zamiesza tu i to nie raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. MignonneAbattoir21 lutego 2013 17:19

    O kurczę, ciężkie czasy przed Hanią ;C Mam nadzieję, że poradzą sobie razem z Michałem.. A ten Kuba.. szkoda słów! Co on sobie wgl wyobraża?!
    Nie szkodzi, że się spóźniłaś. Ważne, że notka dopracowana :)
    Czekam na kolejny ; ***

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że Hania jest w ciąży, ale jej reakcja trochę mnie zdziwiła... Dziewczyna musi dać sobie radę razem z Michałem ;)
    A ten Kuba to chyba niezły numerek z niego :D Wydaje mi się, ze mogą być przez niego jakieś kłopoty..
    Rozdział świetny !! Pozdrawiam ! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hania jest w ciąży, no proszę :D Cieszę się z tego bardzo ;) Nie rozumiem zachowania Jakuba - on chyba jest nienormalny :/ Mam nadzieję, że to się źle nie skończy...

    Odcinek jak zwykle świetny, czekam na kolejny z niecierpliwością ! ;* ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziecko to nie koniec świata, to początek. Jej reakcja jest na tyle niebezpieczna, że Michał będzie musiał zadbać o pomoc psychologiczną. Pierwszy sygnał, że po porodzie może być gorzej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem Hanię. Kobieta chce zrobić karierę,a tu taka niespodzianka.
    Mam nadzieję,że po narodzinach malucha jej myśli się zmienią.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że dziecko całkowicie nie przekreśla życiowych planów i marzeń. Może je trochę odsunąć w czasie, ale to naprawdę nie jest koniec świata. Tym bardziej mając przy sobie tak wspaniałego, odpowiedzialnego faceta, jakim oczywiście jest MIchał. Myślę, że jak Hania odetchnie trochę, przemyśli, zacznie tę ciążę traktować jako dar. Potrzeba tylko trochę czasu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzenko jak zwykle bardzo fajny rozdział!!!Nie mogłam wcześniej skomentować bo nie miałam neta przez dłuższy czas.Zaraz nadrabiam dalsze zaległości i czytam następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń