/ Michał /
Kiedy Hania przechodzi szereg badań,
cierpliwie czekam w jej sali. Żeby zabić czas bawię się z Arkiem, który dziś
jest w wyjątkowo dobrym humorze. Dlatego właśnie nie zauważam, że jej badania
dobiegły już końca. Uśmiechnięta, aczkolwiek bardzo osłabiona dziewczyna, w
towarzystwie lekarza, wchodzi do pomieszczenia. Od razu kładzie się w swoim
łóżku i prosi, abym ułożył obok niej chłopca. Ku jej zadowoleniu bez słowa
wykonuję prośbę. Tymczasem lekarz wciąż odnotowuje coś w karcie leczenia. Stoi
przy łóżku bez słowa, a jedyny dźwięk, jaki w tej chwili słyszymy to szelest
kartek. W końcu szum ustaje, a mężczyzna spogląda na nas badawczym wzrokiem.
- Wygląda na to, że była pani zbyt
mocno przemęczona – słowa lekarza mnie uspokajają.
- Uff… - wzdycha z ulgą Hania.
- Ale to nie wszystko – lekarz
zawiesza na chwilę głos – mam jeszcze jedną wiadomość.
- To coś poważnego, panie doktorze? – obydwoje
pytamy jednocześnie.
- Jest pani w ciąży – medyk odpowiada
dopiero po namyśle.
- To… nie… możliwe… - dziewczyna duka,
wyraźnie blednąc.
Ja
również jestem zaskoczony tą wiadomością, jednak cieszę się. Chociaż wyszło to
tak niespodziewanie, ta wiadomość wpływa
na mnie pozytywnie. Od dawna marzę o tym, by zostać ojcem. Było w moim życiu
już kilka poważnych związków, lecz żadna z dziewczyn nie wydawała się
odpowiednia. Każdej z nich zależało na karierze, pracy i własnych marzeniach, w
których zupełnie nie było miejsca na dzieci. Po minie Hani widzę, iż nie jest
zadowolona. Choć to dobra wiadomość, młoda mama w ogóle się nie cieszy. I nagle
uświadamiam sobie, dlaczego. Marzeniem Hani była i jest praca dziennikarza.
Dostała świetną propozycję od klubu, więc pragnie się spełniać. Właściwie nie
dziwię się jej. Sam walczyłbym o spełnienie marzeń, jednak dziecko nie stanowi
dla mnie żadnej przeszkody. Oczywiście jedno. Lecz młoda mama jest w zupełnie
innej sytuacji. Opiekuje się maleńkim chłopcem, pracuje i nosi w sobie drugą
kruszynkę. To trudne, ale myślę, że można wszystko pogodzić. W końcu od czego
ma się faceta, a także przyjaciół wokół siebie?
- Kochanie – mówię do niej bardzo
cicho – nie martw się.
- Jak mam się nie martwić? – pyta,
kryjąc przede mną łzy.
- Przecież to świetna wiadomość –
staram się ją przekonać.
- Chyba dla ciebie – odpowiada
sarkastycznie – a pomyślałeś chociaż trochę o mnie?
Jej
reakcja niezbyt mi się podoba. Chociaż wiem, jakie są jej marzenia, czuję ból
spowodowany jej reakcją. Robi mi się przykro, gdy dociera do mnie, że ona w
ogóle się nie cieszy. Że praca jest dla niej ważniejsza, niż nasz związek i to,
co się w nim dzieje.
- Słońce, naprawdę praca jest dla
ciebie ważniejsza? – pytam smutno.
- Michał – jej głos drży – to nie tak…
-
Co się w takim razie dzieje? – dociekam.
- Jestem po prostu bardzo zaskoczona –
w odpowiedzi uśmiecha się nikle.
Po tych
słowach robi mi się cieplej na sercu. W jednym momencie zapominam o wszystkich
smutkach tego dnia i zaczynam się cieszyć dobrą wiadomością. Dociera do mnie,
że spełni się moje największe marzenie związane z ojcostwem. Można powiedzieć,
że już jestem tatą, lecz Arek to mój przybrany syn, którego tylko wychowuję. Z
jedną małą różnicą, bo kocham go jak własne dziecko a jego uśmiech widziany
każdego dnia jest dla mnie bezcenny.
- My będziemy się już zbierać – mówię,
po czym zaczynam ubierać śpiącego chłopca.
- Szkoda, że uciekacie – odpowiada Hania.
- Kochanie, zapomniałaś, że mały musi
coś zjeść? – pytam żartobliwym tonem.
- Ach, no tak… - po minie blondynki
widzę, że wszystko sobie przypomniała.
- Zdrowiej – mówię, stojąc już w progu
– bardzo cię kocham!
Hania nie
odpowiada, tylko uśmiecha się nikle. Ja tym czasem przez kilka krótkich minut
stoję w progu, napawając się widokiem jej cudownej twarzy. Chociaż głowę zdobi
jeszcze bandaż dla mnie jest i będzie najpiękniejszą kobietą na świecie. Jej
powieki opadają, co znaczy, że zasypia.
- Kocham cię – szepczę, rzucając na
nią ostatnie spojrzenie.
W chwilę
później opuszczam halę i wraz z małym Arkiem kierujemy się do samochodu, który
stoi na szpitalnym parkingu.
***
/ Jagoda /
Dzisiaj, po raz pierwszy od mojej
próby samobójczej, zaglądam na halę. Chociaż wciąż jestem zawodniczką
bielskiego teamu, zupełnie nie mam pojęcia, jak dziewczyny przyjmą mnie po tej
przerwie. Podejrzewam, że część będzie wytykała mnie palcami, nie znając całej
sytuacji. Tylko Agata postanowiła nie męczyć mnie tym wszystkim i żyć
normalnie, czyli w zgodzie ze mną. To ona, jako jedyna odwiedziła mnie w
szpitalu, gdy przez długie tygodnie tkwiłam na szpitalnej sali, zmagając się z
trudną depresją, po nieudanym samobójstwie. Jak kiedyś mi powiedziała, to ona
namówiła Michała, by mnie odwiedził, za co jestem jej naprawdę wdzięczna. Teraz
porzucam jednak dawne wspomnienia. Poprawiam na ramieniu torbę i z bijącym
sercem przekraczam próg szatni.
- Cześć, dziewczyny – uśmiecham się na
powitanie, po czym siadam obok Agaty.
- Co ty tutaj robisz? – pyta, szczerze
zdumiona, Gabrysia.
- Jak to co? – odpieram wesoło –
zaczynam trening.
Wszystkie
dziewczyny są mile zaskoczone, ale też zdziwione moim powrotem. Część z nich
zapewne spodziewała się mojego pogrzebu, kwiatków zostawionych na grobie i
powrotu do swoich spraw, ale nie ze mną takie numery! Dopiero teraz cieszę się
tak naprawdę, że Michał mnie znalazł. Jednocześnie uświadamiam sobie, jak
ogromny błąd popełniłam. Każde wspomnienie tej nienarodzonej istotki ogromnie
boli, a ja czuję, że rana, która powstała w dniu robienia testu ciążowego
jeszcze się nie zagoiła. Zaraz, zaraz… dlaczego ja wciąż myślę o tym, czego nie
jestem w stanie zmienić? Dlaczego wciąż płaczę nad, przysłowiowym, rozlanym
mlekiem? Potwornie żałuję tego wszystkiego, co wydarzyło się do tej pory, ale
nie chcę o tym już myśleć. Nie chcę psuć sobie tego dnia.
- A ta kretynka co tu robi? – nagle słyszę,
stojącą w progu, Okuniewską.
- Ta kretynka ma imię – odpowiadam poirytowana
jej zachowaniem.
- No proszę, cięty języczek się
wyostrzył – Berenika nie odpuszcza – nasza niedoszła samobójczyni nabrała chęci
do życia?
- Daj jej spokój – niespodziewanie odzywa
się Agata.
- A ty co, obrońca uciśnionych? – środkowa
nie daje za wygraną.
- Myślisz, że tym coś wskórasz? –
nasza libero nie zmienia tonu swojego głosu.
- Wiesz, mogę wiele – Berenika zaczyna
się przechwalać.
- To błąd – dalej konwersuje Agata –
jeśli się nie uspokoisz, wystosuję wniosek o zawieszenie cię w prawach
zawodniczki.
Berenika
nie odpowiada. Kontem oka zauważam, że robi się czerwona na twarzy i zaczyna
przebierać. Poniekąd jestem pod wrażeniem tego, co przed chwilą zrobiła Agata.
Przy okazji bardzo schlebia mi jej zachowanie, jak również jestem wdzięczna, że
staje w mojej obronie nie ważne, co by się działo. Nie spłacę swojego długu do
końca życia. Na pewno nie!
- Jesteś wielka – mówię, gdy idziemy
na halę.
- Wielka sercem, ale mała wzrostem –
Agatka puszcza do mnie oko, po czym obydwie wybuchamy gromkim śmiechem.
***
/ Hania /
Kiedy lekarz oznajmia, że jestem w
ciąży, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Jestem wręcz zszokowana tym, co
ostatnio dzieje się w moim życiu, a drugie dziecko nie wróży mi dobrze. Dopiero
udało mi się wrócić po zwolnieniu wziętym z powodu choroby małego Arka, a
niebawem znów będę musiała na nie odchodzić. A gdzie moje marzenia? Gdzie plany,
które robiłam podczas przerw w przygotowywaniu artykułów na klubową stronę? Wystarczy
jedna mała, niewinna istotka, a wszystko zostanie wywrócone do góry nogami,
czego akurat nie chcę! Właśnie mam ochotę się rozpłakać. Moje oczy wypełnione są
łzami, wolno płynącymi po policzkach. Mrugam zawzięcie, aby się ich pozbyć,
lecz moje zabiegi zdają się na nic. Wtem słyszę ciche pukanie do drzwi. Jestem zaskoczona
tą wizytą, gdyż nikogo się nie spodziewałam. Michał dopiero co wyszedł, Jagoda
zapewne ćwierka razem z Kubiakiem, więc kto mógłby sobie przypomnieć? Hmm… może
Aldona się martwi i postanowiła zajrzeć? Myśląc, że to koleżanka z pracy pozwalam osobnikowi wejść. Wielkie
jest moje zdumienie, gdy w drzwiach widzę Kubę
- brata Michała.
- Witam piękną panią – odzywa się,
wręczając mi niewielki bukiet stokrotek.
- Co tutaj robisz? – pytam Jakuba w
miarę grzecznie.
- Przyszedłem sprawdzić, jak się
czujesz – uśmiech nie znika z jego twarzy.
Z
ogromnym wysiłkiem podpieram się na łokciach, po czym odkładam bukiet na nocną
szafkę. W milczeniu wpatruję się w brata mojego chłopaka i mam ochotę krzyczeć.
Pragę wrzeszczeć i rozerwać go na strzępy! Po co on tu przylazł?! Po co mnie
podrywa?! Myśli, że z dnia na dzień będę spędzała czas u jego boku, zamiast
przy Michale?! W takim razie grubo się myli! W pomieszczeniu, które teraz
stanowi moje tymczasowe lokum panuje przeraźliwa cisza. Nie spuszczam wzroku z
Jakuba, świdrując go na wylot, a jednocześnie posyłając mordercze spojrzenia. Jednakże
młody siatkarz nic sobie z tego nie robi. Wręcz przeciwnie. Próbuje położyć
swoją dłoń na mojej, a także złożyć pocałunek na moich ustach. Lecz na to mu
nie pozwalam. Najpierw odwracam głowę w drugą stronę, a później podnoszę
przeraźliwy krzyk:
- Pomocy! – wołam – pomocy!
Z
prędkością światła do sali wbiega młoda pielęgniarka. Jej wystraszone oczy
wskazują na to, iż myślała, że wydarzyło się coś naprawdę złego.
- Pani Hanno, co się dzieje? – pyta bardzo
rzeczowo.
- Nie znam tego pana – odpieram – a on
nachodzi mnie tutaj i próbuje się zbliżyć.
- Proszę natychmiast opuścić pokój –
pielęgniarka zwraca się do Jakuba.
Siatkarz
bez słowa wstaje, po czym kieruje się do drzwi. Uspokojona siostra wraca do dyżurki,
zostawiając mnie samą. Lecz jestem pewna, że za chwilę wróci, przynosząc mi coś
na uspokojenie i ciepłą herbatę.
- Jeszcze się spotkamy, kochanie –
mówi młody Łasko, stając przy drzwiach.
- Wyjdź stąd i więcej tu nie przychodź
– krzyczę, czując łzy.
Po chwili
drzwi zamykają się z cichym szelestem. W chwilę po tym zaczynam gorzko płakać.
----------------------------------------
Po raz kolejny przepraszam za małe spóźnienie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Zapraszam na fanpage.
Domyśliłam się, że Hania może być w ciąży ale takiej reakcji z jej strony się nie spodziewałam. Rozumiem,że chce się spełniać także zawodowo ale przy Areczku udowodniła,że wszystko jest możliwe i wszystko ale to wszystko przy pomocy najbliższych może się ułożyć;)
OdpowiedzUsuńCo do Kuby to nie podoba mi się ten chłopak i czuję,że jeszcze zamiesza tu i to nie raz.
O kurczę, ciężkie czasy przed Hanią ;C Mam nadzieję, że poradzą sobie razem z Michałem.. A ten Kuba.. szkoda słów! Co on sobie wgl wyobraża?!
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, że się spóźniłaś. Ważne, że notka dopracowana :)
Czekam na kolejny ; ***
Fajnie, że Hania jest w ciąży, ale jej reakcja trochę mnie zdziwiła... Dziewczyna musi dać sobie radę razem z Michałem ;)
OdpowiedzUsuńA ten Kuba to chyba niezły numerek z niego :D Wydaje mi się, ze mogą być przez niego jakieś kłopoty..
Rozdział świetny !! Pozdrawiam ! :**
Hania jest w ciąży, no proszę :D Cieszę się z tego bardzo ;) Nie rozumiem zachowania Jakuba - on chyba jest nienormalny :/ Mam nadzieję, że to się źle nie skończy...
OdpowiedzUsuńOdcinek jak zwykle świetny, czekam na kolejny z niecierpliwością ! ;* ;D
Dziecko to nie koniec świata, to początek. Jej reakcja jest na tyle niebezpieczna, że Michał będzie musiał zadbać o pomoc psychologiczną. Pierwszy sygnał, że po porodzie może być gorzej!
OdpowiedzUsuńRozumiem Hanię. Kobieta chce zrobić karierę,a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że po narodzinach malucha jej myśli się zmienią.
Pozdrawiam.
Myślę, że dziecko całkowicie nie przekreśla życiowych planów i marzeń. Może je trochę odsunąć w czasie, ale to naprawdę nie jest koniec świata. Tym bardziej mając przy sobie tak wspaniałego, odpowiedzialnego faceta, jakim oczywiście jest MIchał. Myślę, że jak Hania odetchnie trochę, przemyśli, zacznie tę ciążę traktować jako dar. Potrzeba tylko trochę czasu.
OdpowiedzUsuńMarzenko jak zwykle bardzo fajny rozdział!!!Nie mogłam wcześniej skomentować bo nie miałam neta przez dłuższy czas.Zaraz nadrabiam dalsze zaległości i czytam następny rozdział.
OdpowiedzUsuń