Epilog


/ Raphael /


          Czas, który spędziłem w Jastrzębiu był niewątpliwie jednym z najlepszych okresów w moim życiu. Nauczyłem się tutaj wielu rzeczy i mogłem współpracować z najlepszymi. Żałuję, że nie mogę zostać w tej drużynie, ale nie mam wpływu na to, że klub nie zdecydował się na przedłużenie ze mną kontraktu. Chociaż chcę, wiem, że na mnie już czas. To właśnie dlatego wyjmuję z szafy walizkę. Kolejno układam w niej swoje ubrania, buty, kosmetyki… Moje mieszkanie nie było już moim. Powoli wszystko znikało z półek oraz szaf. Minęła niespełna godzina, a ja byłem już gotowy.
          - Jak ci idzie? – do „mojego pokoju wchodzi Tiago.
          - Jestem już prawie gotowy – odpieram.
          - Szkoda, że nie zostajesz – Portugalczyk wydaje się rozżalony.
          - Życie… - komentuję krótko.
W chwilę po tej krótkiej rozmowie zabieram się za przygotowanie bagażu podręcznego. Do mojego niedużego plecaka wkładam potrzebne mi dokumenty i nieco słodyczy, by umilić sobie podróż do Brazylii. Może nie tyle, co umilić podróż, ale nieco zmniejszyć stres przed lotem. Chociaż teraz samoloty to jeden z podstawowych środków komunikacji, boję się latać. Już od dziecka mam lęk wysokości, który jest w stanie załagodzić tabliczka czekolady.
          - Tiago, mam do ciebie sprawę – po długiej chwili przerwy wznawiam rozmowę.
          - Słucham – kolega z pozycji się do mnie uśmiecha.
          - Odstawisz mnie na lotnisko?
          - Nie ma najmniejszego problemu – Portugalczyk klepie mnie po ramieniu.
          - W takim razie idę odpalać samochód – młody posłał mi kolejny uśmiech.
Kiedy Violas opuszcza mój pokój, ostatecznie zasuwam zamek sporej walizki. Wyjmuję rączkę, po czym przeciągam mój bagaż na klatkę schodową. Zamykam drzwi i idę na dół. W oka mgnieniu wrzucam torbę do bagażnika i zajmuję miejsce obok kumpla. Oddaję mu klucze od mieszkania, by po chwili ruszyć w stronę katowickiego lotniska.


***


/ Michał /


          Nawet nie zauważyłem, kiedy pierwszy sezon mojej pracy  w Jastrzębiu dobiegł już końca. Zdobyliśmy brązowy medal, co jak na początek jest ogromnym sukcesem. Zawdzięczam go nie tylko swojej pracy, ale także tym, którzy mnie wspierali. To głównie Hania i jej maleńki synek dali mi tak wiele uśmiechu. Dla nich każdego dnia wstawałem z łóżka. Z nimi chciałem spędzać swój czas. Także Jagoda wniosła do mojego życia wiele pozytywnych aspektów. Chociaż na początku krnąbrna i bezczelna, od jakiegoś czasu zacząłem się cieszyć z jej obecności.  Jak widać, nie tylko ja. Moja dziewczyna, która czasami potrzebowała kogoś do opieki nad malcem, również.
          - Co robisz? – moje rozmyślania przerywa Hania, która właśnie weszła do pokoju.
          - Niż ważnego – odpowiadam, zamykając komputer – a ty jak się czujesz?
          - Nawet nieźle – na jej twarz wychodzi promienny uśmiech.
Odkąd okazało się, że Hania drugi raz zostanie mamą, bardzo się zmieniła. Coraz częściej się uśmiecha i wygląda jeszcze bardziej promiennie. Zdążyła się również przyzwyczaić do całego stanu rzeczy. Chociaż jej początkowa reakcja nie wróżyła nic dobrego, wiem, że nie chciała tego powiedzieć. Sądzę, że tamtego dnia zawładnął nią strach. Mogła być również bardzo zaskoczona. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Jej ciąża rozwija się prawidłowo. Udało nam się nawet poznać płeć maleństwa. Urodzi nam się dziewczynka.
          - Jak jej damy na imię? – Hania ponownie się uśmiecha.
          - Michalina – odpowiadam bez wahania.
          - Nie możemy wybrać razem? – jęknęła nieco zawiedziona.
          - Nie – uśmiecham się od ucha do ucha – chcę Michalinę.
          - Jakiś konkretny powód? – jej pytanie jest podejrzliwe.
          - Owszem – przytulam ją – poczęła się niespodziewanie, a w dodatku jest moim biologicznym dzieckiem.
          - Niech ci będzie – blondynka klepie mnie w ramię.
Obydwoje wybuchamy szczerym, zdrowym śmiechem. Nasze dobre nastroje zupełnie nie chcą zniknąć, chociaż pojawiły się dosyć niespodziewanie. Tak niespodziewanie, jak Hania i Arek pojawili się w moim życiu. Jednak, gdyby nie oni, nie wiem, jak poradziłbym sobie w nowym miejscu. To ta dwójka stała się całym moim nowym światem, którego nie zamienię już na żaden inny.
          - Kocham cię – szepczę po chwili ciszy.
          - Ja ciebie też – Hania mocniej wtula się we mnie.
I to jedno zdanie sprawia, że nic więcej nie jest mi potrzebne do szczęścia.


***


/ Hania /


          Michał to najwspanialszy mężczyzna na świecie, jakiego mogłam poznać. Po trudnym okresie, jakim mogę nazwać mój związek z Radkiem i wielu chwilach samotności mogę wreszcie powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Mam wokół siebie naprawdę wspaniałych ludzi. Wielu z nich to naprawdę bliskie mi osoby. Nie mam już tylko Arka i kochającej mamy. Owszem, oni nadal odgrywają w moim życiu ważne role, ale oprócz nich jest jeszcze Michał i Jagoda. Kiedy poznałam tę dziewczynę, nie byłam zadowolona z faktu, iż pojawiła się ona w życiu Michała. Jednak to wszystko, co stało się później diametralnie zmieniło moje zdanie na jej temat. Teraz wiem, że była zagubiona. Nie mogła sobie poradzić z trudnościami tak, jak ja. Co prawda, cała Nysa wytyka mnie teraz palcami, ale nie przejmuję się tym. Większość z miejscowych dewotek nie ma własnego życia, więc z buciorami wchodzi w moje. A co tam! Niech sobie gadają. Już od dawna nie ma mnie przecież w rodzinnym miasteczku, a życie daje mi same dobre rzeczy. Cieszę się, że los był taki łaskawy. Dał mi Michała, bez którego nie wyobrażam sobie swoich kolejnych dni.
          - Kochanie  - do pokoju Arka wchodzi Michał – wiesz, że masz dzisiaj badania kontrolne?
          - Ojej! – niespodziewanie wyrywa się z moich ust – zapomniałam o tym.
          - W takim razie ubieraj się szybciutko – atakujący jak zawsze trzeźwo myśli – może jeszcze zdążymy.
Wstaję więc z kanapy, po czym zaczynam ubierać bawiącego się w kojcu Arka. Chłopiec nie jest zadowolony, że mu przerywam, ale nie mogę zostawić go w domu, co wiąże się z ubraniem go. Mały od zawsze nie lubi się ubierać. Zawsze płacze przy tym przeraźliwie, a mi robi się go żal. Lecz teraz nie ma na to czasu. W okamgnieniu Michał zabiera małego do samochodu. Tymczasem ja narzucam na siebie tylko popielatą marynarkę i zabieram torebkę. W krótkim czasie dołączam do moich kochanych mężczyzn i wspólnie udajemy się na badania.


***


/ Jagoda /


          Michał Kubiak to człowiek, który całkowicie odmienił moje życie. Chociaż, gdyby nie ta nieszczęsna znajomość z amerykańskim rozgrywającym, pewnie do niczego by nie doszło. Nadal żałuję kilku rzeczy, lecz czasu nie cofnę. Nie wracam także do tego, co było. Staram się skupić na tym, co jest teraz, czyli na Michale. Zupełnie nie wiem, co zrobiłabym, gdyby przyjmujący nie pojawił się w moim życiu. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jaka byłam zagubiona. Jak starałam się zagłuszyć wszystko alkoholem, dobrą zabawą, jak również oddaniem się Brianowi, który mnie wykorzystał. Wiem, że to nie było zbyt mądre z mojej strony, ale trudno  było mi wtedy logicznie myśleć. Zresztą, nieważne.
          - Zjedz coś kochanie – Michał podaje mi półmisek z wędliną.
          - Nie jestem głodna – odpieram.
          - Jagódka, proszę – po tych słowach robi oczy kota ze Schreka.
          - No dobrze – mówię, robiąc sobie kanapkę.
Śniadanie upływa nam w całkiem przyjemnej atmosferze. Sama obecność przyjmującego sprawia, że czuję jak ciepło rozpływa się po moim sercu. Już od jakiegoś czasu czuję do niego tę dziwną chemię. Pragnę, aby codziennie budził się przy moim boku, przytulał i wspierał. Odkładając na bok uczucia, Michał jest najprzystojniejszym facetem, jakiego znam. Do dziś nie mogę zrozumieć, gdzie miałam oczy, flirtując z Thortonem. Może, gdyby nie to, że straciłam swoje dziecko, zamknęłabym za sobą ten rozdział, a tak czuję żal. Nienawiść i złość także mnie przepełniają, kiedy myślę o tym kretynie.
          - Nie zadręczaj się – Kubiak czyta w moich myślach – jeszcze zostaniesz mamą.
          - Nie wiem, czy po takim czymś mogę mieć dzieci – oponuję.
          - Owszem, możesz – Michał robi minę znawcy – ale nie martw się.
Składa na moich ustach delikatny pocałunek.  W pierwszej chwili jestem tym zaskoczona, lecz decyduję się na odwzajemnienie. Z każdą sekundą nasze pocałunki przybierały na sile. To właśnie dlatego poczułam się zawiedziona, gdy Misiek przerwał. Jednakże tylko na chwilę. Omija stół, po czym znów zaczyna mnie całować. Jego dłonie błądzą pod moją bluzką, niebezpiecznie zbliżając się do zapięcia stanika.
          - Pragnę cię – szepczę, czując, że moje serce szybciej bije.
          - Dla ciebie wszystko – odpiera, po czym idziemy do jego sypialni.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

-----------------------------------------------
Witam!
Tym oto postem chciałabym zakończyć historię Hani i Michała. Trudno mi się z nią rozstawać, jednakże to najlepszy czas na tę czynność. Z tego miejsca chciałabym podziękować Ani i Patrycji, które były tu ze mną od początku do końca. Dziękuję również wszystkim, którzy odwiedzili tego bloga i zostawili po sobie choć jeden, maleńki ślad. 
Nie mówię Wam jeszcze "Do widzenia" a do zobaczenia, gdyż za jakiś czas przygotuję dla Was niespodziankę, która ściśle wiąże się z tą historią. Pozdrawiam serdecznie:*

10 komentarzy:

  1. MignonneAbattoir17 marca 2013 22:55

    Szkoda, że ta historia już się skończyła ;C To chyba jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze opowiadanko jakie czytałam - a czytam ich niewiele.. :D Czystą przyjemnością było wspierać Cię w projekcie i śledzić losy bohaterów ; ] Jesteś Geniuszem! ; **** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez tego wsparcia na pewno bym sobie nie poradziła, więc bardzo, bardzo dziękuję ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. MignonneAbattoir17 marca 2013 23:02

    Poradziłabyś sobie z pewnością ; ) W końcu od tego są przyjaciele, by być i by wspierać ; **

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że to już koniec... Ale na szczęście wszystko dobrze się ułożyło, Hania jest szczęśliwa, Michał zresztą też, no i spełni się jego marzenie o dziecku :) Jagoda wspaniale sobie radzi ze wszystkimi problemami, a Kubiak we wszystkim ją wspiera, są szczęśliwi :D A może i marzenie Jagody o maluszku się spełni ;) Teraz czekam niecierpliwie na tą niespodziankę:D
    Dziękuję bardzo za to opowiadanie i przepraszam za brak regularności w komentowaniu, niestety w życiu nie zawsze jest tak, jakbyśmy sobie tego życzyli :* Będę tęsknić za tym opowiadaniem :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to już koniec.. Ale fajnie, że wszystko się dobrze skończyło ;) Michał i Hania są bardzo szczęśliwi razem jeszcze do tego teraz to dziecko ;) Ciesze się też z tego, że Jagoda mogła komuś zaufać i, że dzięki Michałowi zapomina o tym wszystkim co się wydarzyło ;) No i coś mi się wydaje, że marzenie Jagody zostanie spełnione ;d Czekam na niespodziankę!
    A Tobie dziękuję za to opowiadanie bo było znakomite. Świetnie pisałaś! Ja tak samo nie mówię Ci " do widzenie" tylko do "zobaczenia" Pozdrawiam !!! ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze no szkoda, że to już koniec :( Na szczęście wszyscy są szczęśliwi :) Eh, mam nadzieję, że ta niespodzianka pojawi się już niebawem :D Dziękuję Ci za to opko, naprawdę :**
    Będę za nim tęskniła ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam ;D
    Bardzo dobrze że życie im się ułożyło ;D Życzę aby mała Michalina dobrze sobie żyła a co tam :)
    Jagodzie z Kubiakiem też życzę szczęścia :P
    No i to chyba tyle ;P
    Nie lubie komentować epilogów ;p
    Pozdrowienia Wredota

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję,że nie kończysz tego opowiadania Marzenko mam nadzieję,że po małej przerwie będziesz pisać to opowiadanko bo jest najlepsze ze wszystkich,które do tej pory czytałam.Pozdrowionka i życzę Wam brązowego medalu szczerze przecież wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  9. Na samym początku chciałabym bardzo przeprosic za to,że tak późno się tu pojawiłam ale miałam urwanie głowy, mam nadzieję,że wybaczysz;) Wielka szkoda,ze to już koniec, bardzo zżyłam się z Hanią, Michałem, Arkiem i Jagodą;( Mam nadzieję,ze szybciutko do nas wrócisz;):**

    OdpowiedzUsuń
  10. Córa marnotrawna wita (nie mylić z córą KOryntu):):)
    Uwielbiam takie rodzinne obrazki, choć zdaję sobie sprawę z kruchości szczęści tego rodzaju. Michał i Hania są dla siebie stworzeni i mam nadziję, że dziecko, które nosi pod serem Hania połączy ich jeszcze bardziej. Oby ona nie musiała już nigdy przechodzić goryczy odrzucenia przez mężczyznę!

    OdpowiedzUsuń