Londyn
2012
/
Kubi /
Kiedy staje się jasne, że mecz
przeciwko Rosji jest zakończony, w moich oczach pojawiają się łzy. Mam ochotę
rozwalić wszystko i wszystkich! Już mnie szlag trafia! Wiem, że zawiodłem... Nie
tylko siebie. Zawiodłem chłopaków, sztab, kibiców. Dałem ciała, po prostu dałem
ciała!
- Co było dzisiaj waszym najsłabszym
elementem? – pytają dziennikarze.
- Wszystko! – krzyczę, przerywając
wywiad.
- Czy może pan sprecyzować? –
dopytuje jakaś reporterka.
Nie
daję jej szans na zadanie kolejnych pytań. Zostawiam wszystkich w kompletnym osłupieniu.
Zanim ktokolwiek się orientuje, biegnę w stronę szatni. W korytarzu prowadzącym
do wspomnianego pomieszczenia spotykam Jagodę, moją Jagodę. Biorę brunetkę w
swoje ramiona, po czym wybucham głośnym płaczem. Przez kilka długich chwil
trwamy w mocnym uścisku, a ja z każdą upływającą sekundą szlocham coraz
głośniej. Jestem zupełnie świadomy tego, iż porażka jest moją winą. Nie dałem z
siebie tego, co mogłem. Wszystko się we mnie gotuje, a płacz się wzmaga, co
oznacza, że koszulka Jagody jest już przemoczona od moich łez. Jednak ja wciąż
nie potrafię się powstrzymać.
- Nie płacz, kochanie – Jagoda
szepce cichutko.
- Ale jak?! Przecież to wszystko
moja wina!
- Co ty opowiadasz?! – dziewczyna
jest zaskoczona moją postawą.
- Mówię samą prawdę – odpieram, po
czym ponownie ginę w jej uścisku.
Dopiero
po paru długich minutach udaje mi się uspokoić. Całuję Jagódkę w podziękowaniu
za jej obecność i wsparcie. Za to, że nie zostawia mnie w tak trudnej dla mnie
chwili. Nie poprawia mi to co prawda humoru, ale pomaga chociaż trochę opanować
emocje. Dobrze wiem, że muszę jak najszybciej zapomnieć i z optymizmem patrzeć
w przyszłość.
***
/
Hania /
Wraz z Arkiem siedzę na trybunie
przeznaczonej dla rodzin zawodników. Mały jest niesamowicie zainteresowany tym,
co dzieje się na boisku. Cały czas klaszcze w swoje maleńkie rączki i wesoło
gaworzy. Na moją twarz mimowolnie wpływa szeroki uśmiech. Kiedy widzę, jak
atakujący cieszy się po udanej akcji, klaszczę wraz z malcem. Mała Michalinka
również daje do zrozumienia, jaka jest zadowolona. Właśnie zaczyna swoją
codzienną gimnastykę. Na początku było to nawet przyjemne, ale teraz zaczyna
mnie to irytować. Michalinka jest córką mojego ukochanego, jednak ja nie czuję
z nią żadnej więzi. Zaszłam w ciążę niespodziewanie i postanowiłam, że urodzę
dziecko. Lecz nie chcę go wychować. Już od początku wiedziałam, iż jej nie
kocham. Nie chcę mieć również nic wspólnego z istotką, którą noszę pod sercem.
- Ma – ma! – nagle słyszę cieniutki
głosik maluszka.
Spoglądam
w stronę wskazaną przez małego Arka i nie mogę uwierzyć. Na tablicy wyników
widnieje wynik, przemawiający na korzyść Włochów. Michał wraz z reprezentacją
zdobył brązowy medal Igrzysk Olimpijskich w Londynie! Czuję, że rozpiera mnie
radość. Nie tylko ja cieszę się z tego, co właśnie się dzieje. Arek i
nienarodzona jeszcze Michalinka również nie posiadają się z radości. Nie czekam
zbyt długo na to, aby uściskać mojego mężczyznę. Gdy zawodnicy dziękują sobie
za spotkanie, ja zarzucam na ramię torbę i biorę malca na ręce. Czym prędzej
kierujemy się w stronę boiska, na które zostaję wprowadzona. Niemal od razu
wpadam na starszego z braci Łasko. Czuję, jak zamyka mnie i Arka w swoim
szczelnym uścisku. Nie panuję już nad emocjami, a po moim policzku płynie
pojedyncza łza szczęścia.
- Gratuluję, kochanie – mówię,
całując mężczyznę.
- Bez was nic by mi się nie udało –
siatkarz uśmiecha się do mnie.
W
chwilę później bierze Arka na ręce, a mnie obejmuje silnym ramieniem. Swoje
kroki kieruje w stronę ławki rezerwowych, przy której stoi reprezentacja Włoch
czekająca na odbiór medali. Ale po co to wszystko? – pytam samą siebie.
- Panowie! – Michał ucisza
wszystkich wypowiedzianą po włosku komendą – to jest moja narzeczona, Hania –
przedstawia mnie, mówiąc po włosku.
Po
co on to zrobił, to ja nie wiem. Nie jest mi jednak dane dłużej się nad tym
zastanawiać, bo właśnie rozpoczyna się dekoracja. Mój brązowy medalista… jestem
z niego bardzo, ale to bardzo dumna!
***
/Michał/
Od razu po zakończeniu meczu obok mnie zjawia się
ciężarna Hania wraz z małym Arkiem. Chłopczyk cały czas macha rączkami i
gaworzy. Z uśmiechem na ustach przytulam
obydwoje i odbieram gratulacje od ukochanej. W oku kręci mi się pojedyncza łza
szczęścia. Nie daję jednak poznać po sobie wzruszenia. Przytulam więc Hanię, od
której odbieram rozweselonego Arka. Razem kierujemy się w stronę ławki
rezerwowych, gdzie cała reprezentacja Włoch.
- No, no, no – Savani gwiżdże na widok Hani – piękna ta
twoja ukochana.
- Zitto!* – odcinam się niemal natychmiast.
Chris już od dawna lubi
podrywać czyjeś kobiety. Zupełnie jak mój brat, który stoi kilka metrów dalej
pogrążony w zawiłej konwersacji z Zaytsevem. Młody nie ma już odwagi, by
spojrzeć na moją dziewczynę. Wie, że jeśli spróbuje się do niej przystawiać, po
prostu go uszkodzę. Nie zmienia to jednak faktu, iż Hania podoba się większości
moich kolegów. Nie ważne, czy są już żonaci, czy mają jakąś sympatię. Przyszła
mama prezentuje się naprawdę uroczo. Mogą sobie ją podziwiać, ale nie pozwolę
żadnemu z nich jej odbić!
- Bronze medalist at this year's Olympics will be ... – w
hali rozległ się głos jakiegoś ważniaka w garniturze – Italia!
Dopiero teraz dociera
do mnie, że wraz z reprezentacją Włoch zdobyłem brązowy medal Igrzysk
Olimpijskich. Nie wierzę! Naprawdę nie wierzę! Niczym w transie obejmuję w
pasie moją kochaną Hanię i wraz z drużyną stajemy na najniższym stopniu podium.
Na szyi każdego z nas zawisają medale. Gdy ściskam dłoń dyrektora Komitetu
Olimpijskiego, natychmiast zdejmuję brązowy krążek i zawieszam go na szyjce
Arka. Chłopiec natychmiast obejmuje go maleńkimi rączkami, po czym wkłada do
buzi. Na ten widok uśmiecham się czule.
- Bez was bym tego nie osiągnął – szepczę do Hani.
- Osiągnąłbyś, ale miałbyś mniejszą motywację – młoda mama
znów się śmieje.
* Zitto! - (wł.) zamknij się!
-----------------------------------------
No to startujemy!
Witam wszystkich ponownie na tym blogu i mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba :) Wszystkich zainteresowanych informacją proszę o dopisanie się do odpowiedniej zakładki. Odcinek z dedykacją dla Kiki, wiesz, za co :)
PS. Rozdziały będą się pojawiały co dwa tygodnie :)
Ojeju płaczący Kubiak ;c . I to zachowanie Hani że nie chce dziecka, no jak można nie chcieć dziecka?! nie pojmuje tego no ale ok, nie komentuje :P Czekam na dalszy rozwój akcji - informuj mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilia :)
http://versjada.blogspot.com/
Wiesz jak mnie urzec :p fajnie się zaczyna, nawet płaczący Kubiak. Będzie tutaj ciekawie tego jestem pewna
OdpowiedzUsuńdziękuję za dedyk, choć nie mam pojęcia za co go dostałam. tak samo, jak nie wiem, jak można nie kochać własnego dziecka... choć w jakimś stopniu rozumiem Hanię.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie lubię wracać do IO i porażki naszych siatkarzy, co nie zmienia faktu, że wygrywa i przegrywa drużyna, a nie jednostka. Cała dwunastaka i sztab je przegrali i Kubiak niech sobie da na wstrzymanie i nie wychodzi przed szereg:)
OdpowiedzUsuńWizja małego Arka wcinającego medal Michała mnie rozczulił. Moja wyobraźnia i instynkt macierzyński szaleje i związku z tym nie rozumiem jak można nie kochać malentwa noszonego pod serduszkiem.
Ech ten Kubi :C Niestety moje biało - czerwone serce płacze razem z nim :C Ale ogólnie cieszę się, że opowiadanko powróciło <3 Czekam na rozwój wydarzeń ; *****
OdpowiedzUsuńDługo czekałam na Twoje opowiadanie, a jak już się doczekałam to już mi mało :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się zaczyna ;-) Szkoda, że Hania nie kocha małej - może to ulegnie zmianie ? Michał jak broni swojej kobiety xD I dobrze, znaczy, że mu na niej zależy ;)
OdpowiedzUsuńNo Marzenko piekny rozdzialik jak wszystkie do tej pory.Fajnie opisana akcja!!!
OdpowiedzUsuńDobra część z Kubiakiem jest spoko :D Ale część z Łasko trochę nierealistyczna ;) No ale wybaczę Ci to :) jak ona może nie kochać dziecka które nosi pod sercem? O.o
OdpowiedzUsuńPlus jak dla mnie odbyłoby się bez tych wstawek po włosku i angielsku :) zwłaszcza gdy ta po angielsku jest napisana tak że da się zrozumieć ale do tego żeby była poprawna trochę jej brakuje... ;)
Dobra czytam dalej :D
Harolda :)