Rozdział 22

/ Jagoda /


            Wrocław w wigilijne przed południe wygląda naprawdę cudownie. Śnieg pruszący z nieba dodaje ulicom blasku, a dźwięk kolęd dobiegających ze sklepów i straganów przypomina o magii najbliższych dni. Wszędzie widać mnóstwo ludzi. Jedni spieszą się z zakupami, a inni wybierają choinki, które dziś staną w ich mieszkaniach. My również powinnyśmy szybko wracać do domu. Babcia zapewne czeka na przyprawę, po którą nas wysłała. Nie sposób się jednak spieszyć, gdy na ulicach jest tak cudownie. Nie mogę powstrzymać się przed tym, aby sięgnąć do kieszeni kurtki po swojego smartfona. Wykonuję kilka zdjęć, żebym potem mogła pochwalić się Michałowi.
            - W tym roku święta będą cudowne – mówię do Hani, która w milczeniu popycha przed sobą wózek z córeczką.
            - Też tak uważam – blondynka odwzajemnia mój uśmiech – chociaż dla nas będą szczególne.
            - Ja uważam, że co roku jest tak samo – oceniam po dłuższej chwili milczenia.
            - Kiedyś zmienisz zdanie na ten temat – młoda mama patrzy mi w oczy – dla mnie te święta są szczególne, bo pierwsze z Michałem i naszą córką.
Jeśli w przyszłości zajdę w ciążę i urodzę dziecko mojemu chłopakowi pewnie też będę tak mówić. Póki co dla mnie co roku jest właściwie tak samo. Przed świętami razem z mamą jedziemy do dziadków, gdzie pomagam w kuchni lub ubieram choinkę. Okazjonalnie wychodzę po coś do sklepu. Ewentualnie dokupuję ostatnie prezenty dla moich najbliższych. Jednakże Hania ma rację. Tegoroczna gwiazdka będzie zupełnie inna. Przede wszystkim dlatego, że spędzimy ją w dużo większym gronie. Ja też po raz pierwszy zasiądę do stołu ze swoim ukochanym. Poza tym coś czuję, że wujek kombinuje i ta wigilia będzie miała punkt kulminacyjny. Na razie nie mówię o tym jednak Hani, bo jeśli się mylę, to młoda mama będzie bardzo, ale to bardzo rozczarowana. A nie chcę zepsuć jej świąt.
            - To chyba kupiłyśmy właściwą przyprawę – mówię po wyjściu z jednego z niewielkich sklepików – babcia powinna być zadowolona.
            - No i świetnie – dziewczyna ponownie się do mnie uśmiecha – ale…
            - Coś się stało? – pytam zmartwiona jej wyrazem twarzy.
            - Nie, nic – Hania odpowiada zbyt szybko – zastanawiam się tylko, czy kupiłam wszystkie prezenty.
            - Nie żartuj, że o czymś zapomniałaś – teraz to mój wyraz twarzy gwałtownie się zmienia.
            - Z tego wszystkiego nie kupiłam prezentu dla Michała – no nie! Tego się po niej nie spodziewałam.
Już mamy wracać do domu, gdy nagle zmieniam kierunek i razem z Hanią oraz maluchami kierujemy się do najbliższej drogerii. Czasu na zastanowienie się nie ma zbyt dużo, więc szybko kupujemy perfumy, które zostaną wręczone wujkowi po dzisiejszej kolacji. Jeśli chodzi natomiast o Hanię, będę musiała kopnąć ją w stosowne miejsce. Ja nie wiem, jak można zapomnieć o ukochanym w taki dzień, jak ten. Gdyby sobie teraz nie przypomniała, Michał byłby nieźle zawiedziony, a święta Bożego Narodzenia nie są czasem do sprawiania przykrości drugiemu człowiekowi. Szczególnie takiemu, który ma ogromne serce i nigdy nie odmawia pomocy.
            - Teraz mamy już chyba wszystko – w głosie młodej mamy można usłyszeć ulgę – i powinnyśmy już wracać.
            - Co racja, to racja – zgadzam się z nią – jeszcze chwila, a usłyszymy, że przez nas nie udało się przygotować jakiegoś ciasta czy innej pierdoły – a poza tym dzieci za moment przemarzną – dodaję.
            - Ja też w tym roku chciałabym uniknąć lekarza – widać, że Hania walczy z nieprzyjemnymi wspomnieniami.
Bardzo szybko udaje mi się jednak zmienić temat rozmowy i dialog schodzi na temat potraw wigilijnych oraz prezentów. Jesteśmy wyjątkowo ciekawe, co przygotowali dla nas nasi najbliżsi. Ja pewnie, jak co roku, dostanę nowe ochraniacze czy rękawki. No a Hania? Trudno się domyślić. Niemniej jednak będzie to naprawdę coś wyjątkowego.
            - Jesteśmy! – krzyczę, gdy tylko otwieramy drzwi domu.
            - No nareszcie – w holu wita nas Michał w fartuchu – już myślałem, że produkujecie jedną pospolitą przyprawę!


***


/ Michał /


            Korzystając z nieobecności Hani i faktu, że zostawiła w domu telefon, postanawiam skontaktować się z jej rodzicami, żeby zaprosić ich na święta. Dzień, kiedy poproszę Hanię o rękę powinien być szczególny nie tylko dla nas, ale również dla naszych bliskich. To właśnie dlatego nie mogę postąpić inaczej. Nie chcę, by jej rodzice czuli się pominięci. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby miało ich tutaj zabraknąć. Poza tym brak zaproszenia byłby z mojej strony niezłym chamstwem, a do tego również nie chciałem dopuścić. Niemniej jednak rozmowa z mamą Hani przebiega tak, jak powinna. Kobieta nie kryje swojego zdumienia, ale również zgadza się przyjechać i towarzyszyć nam w tym bardzo ważnym momencie. Pani Grażyna obiecuje mi, że wraz z mężem przyjadą tutaj najpóźniej za dwie godziny. Skoro tak szybko udaje mi się osiągnąć zamierzony efekt, uważam, że nie ma sensu przedłużać rozmowy. Kończę zatem, wrzucając telefon do kieszeni spodni. W samą porę, gdyż do pokoju wchodzi Hania z Misią na rękach.
            - Rozmawiałeś z kimś, kochanie? – pyta, kładąc na łóżku naszą córeczkę.
            - Tak – uważam, że nie ma sensu ukrywać przed nią prawdy – zaprosiłem na święta twoich rodziców – mówię, patrząc w jej oczy.
            - To bardzo miłe z twojej strony – wyraz jej twarzy jest bardzo zagadkowy – tylko pytanie, dlaczego mnie o to nie zapytałeś?
            - Chciałem zrobić ci niespodziankę – mówię, podchodząc do małej – myślę, że zdecydowanie powinni się tutaj pojawić.
            - Dobrze, już dobrze – Hania całuje mnie w policzek – dziękuję, że o tym pomyślałeś.
Jak widać, moja przyszła narzeczona nie potrafi się na mnie długo złościć. Zamiast tego usypia nasze dzieci, po czym wspólnie udajemy się do kuchni, żeby pomóc mamie w ostatnich przygotowaniach oraz nakrywaniu do stołu. Nie chcę, by wszystko spadło na jej głowę, co spowoduje opóźnienie się kolacji. Skoro pojawią się rodzice mojej ukochanej, to wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, do czego przykładam bardzo dużą uwagę. Hania zresztą też. Co rusz młoda mama dogląda gotujących się potraw lub sprawdza, czy pod choinką znajdują się wszystkie prezenty. Gdy widzę, jak dziewczyna wsuwa pod drzewko jeszcze jedną paczkę, dochodzę do wniosku, że ktoś o czymś zapomniał. Jednakże bardzo szybko ilość upominków się zgadza, a Hania zajmuje się wyprasowaniem białego obrusu oraz rozłożeniem go na wigilijnym stole.
            - Michaś – nagle słyszę za swoimi plecami głos mamy – możesz już nakrywać do stołu. Ja pójdę zajrzeć do dzieci – no tak, trudno jest zabronić jej opieki nad naszymi maleństwami.
Po raz kolejny bez słowa sprzeciwu wykonuję jej polecenie, w ciągu paru minut stawiając na stole całe nakrycie i wszystkie potrawy. Zapach zupy grzybowej rozchodzi się w całym domu. To powoduje, że domownicy zaczynają schodzić się do salonu.
            - Ani mi się waż podjadać! – mówię do Kuby, z którym mijam się na schodach.
            - No nie wiem, nie wiem… - młody nawet dziś nie może darować sobie złośliwości.
Korzystając z chwili wolnego biegnę na górę, aby się przebrać. W ciągu zaledwie paru sekund wskakuję w przygotowany wcześniej garnitur, a w kieszeni marynarki umieszczam pudełeczko z pierścionkiem. Nie mogę powstrzymać się od spojrzenia w lustro. „No, Michale, lepiej nie mogłeś wyglądać” – mówię do siebie w myślach, kierując się na dół.


***


/ Hania /


            Na kilka minut przed rozpoczęciem uroczystej kolacji w domu rodzinnym Michała zjawiają się mama z tatą. Chociaż na początku nie byłam zachwycona pomysłem ukochanego, to bardzo się cieszę, że zdecydowali się tutaj przyjechać. Tak dawno się z nimi nie widziałam, zwłaszcza z tatą! Po wymianie uprzejmości wszyscy zostajemy zaproszeni do stołu. Zanim jednak zajmiemy się degustacją, przepysznie wyglądających, potraw, tata Michała każdemu z nas wręcza opłatek, zatem rozpoczynamy od składania sobie życzeń. Gdy wszyscy ściskają się z ogromną serdecznością, ja czuję się nieco onieśmielona. Zupełnie nie wiem, od kogo mam zacząć. Jednakże Michał wybawia mnie z opresji, stając przede mną z opłatkiem w dłoni. Czego mi życzy? Wśród wymienionych rzeczy znajduje się zdrowie, radość, satysfakcja zawodowa i spełnienie marzeń, co przewija się również w życzeniach Jagody, Kuby, rodziców, a także pozostałych obecnych. Zadziwiające jest dla mnie to, iż tato Michała do mnie nie podchodzi. Mężczyzna unika mojego spojrzenia, co sprawia mi nie małą przykrość. Nie mam jednak możliwości, aby dłużej się nad tym zastanowić, ponieważ po odmówieniu modlitwy zasiadamy do stołu, częstując się przy tym naprawdę wspaniałymi pysznościami.
            - Kochanie, spróbuj makówek – mówiąc to Michał podaje mi miseczkę ze świątecznym przysmakiem – sam je robiłem – atakujący postanawia się pochwalić.
Ja tym czasem nie potrafię mu odmówić, pomimo tego, że jestem już najedzona i lada chwila przybędzie mi kilka zbędnych kilogramów. Nie chcę jednak sprawiać Michałowi przykrości, dlatego się częstuję, z trudem konsumując nieznaczną ilość. W chwilę później kończę posiłek, dzięki czemu możemy przystąpić do uroczystego zakończenia wigilijnej wieczerzy. Już wszyscy mamy odejść od stołu, a także zająć się rozpakowywaniem prezentów, gdy Michał daje zebranym znak, by jeszcze przez chwilę pozostali na miejscach. W pokoju zapada cisza i nawet Misia z Arkiem wydają się nieobecni. Nieco przerażona wpatruję się w ukochanego, który sięga do kieszeni wewnątrz swojej marynarki i coś z niej wyjmuje. Nim udaje mi się zorientować, siatkarz klęczy przede mną a w jego dłoni błyszczy delikatny, złoty pierścionek.
            - Droga Haniu – w jego głosie słychać jakiś dziwny strach – czy zostaniesz moją żoną?
Nie wierzę w to, co słyszę! Mój ukochany właśnie prosi mnie o rękę i nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa. W salonie znów zapada kłopotliwe milczenie, natomiast ja walczę ze łzami, które wzbierają w moich oczach. Michał tym czasem wpatruje się we mnie z zapartym tchem, oczekując mojej odpowiedzi.
            - Tak! – wykrzykuję w końcu – oczywiście, że tak!
Po tych słowach atakujący wsuwa na mój palec śliczny pierścionek, a już w chwilę później składa na moich ustach długi, a także namiętny pocałunek. Zebrani wokół nas biją gromkie brawa, a mnie niepokoi tylko jedna rzecz. Znowu jego tata powstrzymuje się od aplauzu i jakichkolwiek komentarzy na temat sytuacji. Już mamy zabrać się za odpakowanie prezentów, gdy najstarszy przedstawiciel rodziny Łasko zabiera głos.
            - Nie zgadzam się na to! – na raz pomieszczenie wypełnia jego krzyk – dziewczyna ma zdjąć pierścionek i oddać go mamie!
Z każdym kolejnym słowem wzbiera we mnie strach. Oczy na nowo wypełnione są łzami, a w pomieszczeniu panuje bardzo nieprzyjemna atmosfera. Rodzice wystraszeni nie wiedzą, gdzie mają spojrzeć, natomiast mama Michała nerwowo zaczyna wyłamywać sobie palce.
            - Nie – głos mojego ukochanego jest nie tylko spokojny, ale też stanowczy – kocham Hanię, a ty tato nie będziesz układał naszego życia.
            - Powtarzam, że nie zgadzam się na związek z tą kobietą i wychowywanie jej dziecka! – każde kolejne słowo rani mnie coraz bardziej.
            - Nie powinno cię to interesować – Michał nadal jest bardzo stanowczy – kocham Hanię i nie wyobrażam sobie bez niej życia – dodaje siatkarz – ale, to twój wybór. Jeśli nie zmienisz swojego zachowania, więcej mnie nie zobaczysz, swojej wnuczki również.
Jego słowa są bardzo mocne, jednak Michałowi to wystarcza, aby zrobić odpowiednie wrażenie na ojcu. Senior Łasko nie odzywa się ani jednym słowem, co nadal powoduje napiętą atmosferę. Jednakże Michał obejmuje mnie swoimi mocnymi ramionami, dzięki czemu czuję się bezpieczna i na nowo mogę cieszyć się z prezentu, jaki dał mi dzisiejszego wieczoru.
            - Nie martw się – mówi, wręczając mi prezent – nie pozwolę, żeby ktoś rozbił nasz związek, możesz być tego pewna – dodaje po chwili.

Tego wieczoru nie potrzebuję do szczęścia niczego więcej. Wiem, że przy Michale wraz z dziećmi będę bezpieczna. Wiem, że to mężczyzna, z którym chcę być do końca swoich dni.

6 komentarzy:

  1. FUCK! Tak długo na to czekałam! Boże, nie wiem co napisać ._. Akcja z ojcem była niezła. Ciekawe czy w dniu ślubu coś wymyśli... a co jak ślubu nie będzie? :o
    Pisz, pisz, skarbie! <3\
    /Emma

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny kolejny i dlugi rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa akcja która z przyjemnoscia się czytalo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci Marzenko,ze masz zdolności i super wene na pisanie takich historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super lektura na wieczor.Ale się porobilo,co za zwrot wydarzen i jaka atmosfera,A senior Lasko bardzo bardzo bardzo uparty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już czytam następny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń