Rozdział 26




/ Hania /


            Bardzo szybko razem z Michałem znajdujemy się na jakieś bocznej dróżce. Otoczeni górami kierujemy swoje kroki do tymczasowego lokum. Przejście tych kilkuset metrów nie jest wcale takie łatwe. Wypity alkohol zaczyna szumieć mi w głowie, przez co jestem w wyjątkowo dobrym nastroju. Chichoczę jak nastolatka. Śmieję się dosłownie ze wszystkiego. Zupełnie nie przejmuję się tym, że prawie przemarzłam. Nim udaje mi się cokolwiek odczuć, jesteśmy na miejscu. Mój ukochany kilkoma sprawnymi ruchami otwiera zamki i możemy wejść do środka. W tej właśnie chwili nabieram odwagi i, popychając Michała na ścianę, zachłannie wpijam się w jego usta. Siatkarz początkowo jest zaskoczony, ale szybko odwzajemnia pocałunek. Wplątuje przy tym palce w moje włosy, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Przyjemne ciepło, jakie płynie z naszego zbliżenia, rozpala moje wnętrze. Staję się więc jeszcze bardziej odważna i bezceremonialnie pozbawiam atakującego nie tylko wierzchniego okrycia, ale również pozostałych rzeczy, które tej nocy ma na sobie. Jedyny kłopot, jaki napotykam, to klamra paska w jego spodniach. Szamoczę się z nią przez kilka długich minut, w czasie których przemieszczamy się do przytulnego salonu. Nieszczególnie zwracam uwagę na to, co nas otacza. Kątem oka dostrzegam jednak ogień trzaskający w kominku i, leżącą na podłodze, niedźwiedzią skórę. Muszę przyznać, że sceneria jest całkiem romantyczna, a ja w głębi serca marzyłam dokładnie o czymś takim. Jestem nieco zaskoczona, gdy Michał sadowi mnie na swoich kolanach, pozbawiając mnie ostatnich części garderoby, jakie  mam na sobie. Mi natomiast tu udało się uporać z nieszczęsną klamrą paska, a przy okazji zniszczyć michałową koszulkę. Jestem coraz bardziej podniecona całą tą sytuacją. Zwłaszcza, że od dawna nie mieliśmy chwili dla siebie. W ostatnim czasie zdrowie Arka dało nam się we znaki, a jeśli nie Arek, to musieliśmy się zająć Misią. W tym wszystkim zupełnie zapomnieliśmy o sobie. Nie wspomnę już o depresji poporodowej, która o mały włos nie zniszczyła naszego z związku. Na szczęście teraz mogę skupić się na naszej przyjemności. Przez to wszystko zupełnie nie zauważam, kiedy Michał sadza mnie na swoich kolanach i po raz kolejny zachłannie całuje. Jednak świat nie kończy się tylko na pocałunkach. Postanawiam posunąć się o krok dalej, dlatego ujmuję dłoń atakującego, kładąc ją na swojej piersi.
            - Chcę się z tobą kochać, skarbie – coraz bardziej rozpalona szepczę do jego ucha.
Michał nie odpowiada. Składa na moich ustach jeszcze jeden, bardzo zachłanny pocałunek, po czym przenosi mnie na podłogę. Czuję pod swoimi plecami cudownie ciepły i miękki materiał. Nie jest mi jednak dane skupić się na zewnętrznych bodźcach, bo mój ukochany wchodzi we mnie szybkim ruchem. Pracując biodrami z zawrotną prędkością doprowadza mnie do skraju wytrzymałości. Mija kilka, może kilkanaście minut do momentu, w którym spazmy rozkoszy odbierają mi zdolność myślenia. Skupiam się więc na tym, czego doznaję dzisiejszej nocy. Podniecona wbijam czerwone paznokcie w plecy ukochanego, wykrzykując przy tym jego imię. Już teraz czuję się spełniona, chociaż Michał zapewnia mnie, że to nie koniec, a dopiero początek atrakcji, jakie dla mnie przygotował.


***


/ Kubi /


            Impreza sylwestrowa u Agaty nabiera coraz szybszego tempa. Wszyscy goście są w rewelacyjnych nastrojach, co udziela się również mnie. Poza tym pomysł na przebrania z lat 80’ – tych jest strzałem w dziesiątkę. Co rusz mija mnie jakiś Elvis, Jackson czy inny wielki artysta tego okresu. Ja natomiast do ostatniego momentu nie miałem pomysłu, za kogo się przebrać. Bielska libero kategorycznie zabroniła przychodzenia tu bez jakiegokolwiek stroju. Jagoda wymyśliła więc, że z racji moich krótkich, jasnych włosów przebierze mnie za wokalistę popularnego w tamtych czasach zespołu Papa Dance. Przyznam, że nigdy nie słyszałem żadnego z utworów, ale raz się żyje.
            - Jak się bawisz, kochanie? – przyjmująca całkiem niespodziewanie pojawia się tuż obok.
            - Bardzo dobrze – odpowiadam, sięgając po jedną z puszek z piwem.
            - Widzisz – dziewczyna uśmiecha się radośnie – mówiłam, że to dobry pomysł, żeby tu przyjść.
            - No, gołąbeczki – w progu pojawia się gospodyni imprezy – nie gruchajcie już tak, bo pora na karaoke!
Takiej atrakcji nie było w programie. A jeśli już miała się pojawić to zdecydowanie w ramach niespodzianki. Marny ze mnie tancerz, a tym bardziej wokalista, dlatego próbuję wymiksować się od wykonania jakiegokolwiek utworu. Agata jak na złość wszystko zauważa i bez skrupułów wypycha mnie na środek salonu. Wybiera dla mnie jeden z najbardziej znanych utworów Perfectu i każe mi go zaśpiewać. Chyba „Kołysanka dla nie znajomej”, ale nie dałbym sobie ręki uciąć. Chociaż pierwsze takty utworu i sam tekst wydają się dosyć znajome. Biorę więc mikrofon, bojąc się, żeby nikomu nie pękły bębenki. Kiedy jestem już w połowie piosenki, dostrzegam, że nic takiego nie ma miejsca, a wszyscy świetnie się bawią. Po zakończeniu mojego, jakże cudownego występu mikrofon przejmuje Jagoda, która wykonuje „Czerwony jak cegła”. Lepiej nie mogła trafić. Dobrze wie, że nie cierpię tego utworu, ale nic nie mówię. Zamiast tego klaszczę z resztą uczestników w rytm piosenki. Po jej zakończeniu Agata wnosi szampana i kieliszki. Szybko oferuję swoją pomoc, zapobiegając tym samym tłuczeniu szkła, a przy okazji wbiciu się go w czyjąś stopę. Miałem w przeszłości wątpliwą przyjemność przejść po czymś takim. Ale mniejsza z tym. Butelka z alkoholem zostaje otwarta, a lampki wypełnione trunkiem idealnym na tę okazję. Wkrótce wszyscy ustawiamy się w kole, a gdy wybija północ, Agata wykrzykuje:
            - Szczęśliwego Nowego Roku, kochani!
W chwilę później wznosimy masowy toast. Po nim przychodzi czas na życzenia indywidualne. Szczególnie długą listę przygotowała dla mnie moja dziewczyna. U progu kolejnego roku dziewczyna życzy mi nie tylko zdrowia, ale również sukcesów sportowych, które zawsze były i są bardzo ważną częścią mojego życia. Nie chcąc skwitować wszystkiego krótkim „nawzajem” dodaję jeszcze życzenia pomyślności i samych szczęśliwych chwil w naszym związku. Widzę, jak po jej policzku spływa pojedyncza łza. Łza szczęścia. Tulę więc przyjmującą w swoich ramionach przez kilka krótkich chwil, a potem wracamy do zabawy. Nie da się ukryć, że Agata przygotowała taką imprezę, której obydwoje nie zapomnimy do końca życia!


***


/ Michał /


            Jestem zupełnie zaskoczony zbliżeniem, jakie tej nocy wywiązuje się między mną, a Hanią. Od dawna nie mieliśmy ku temu okazji, przez co kłótnie zdarzały nam się częściej, niż powinny. Jednakże teraz cieszę się, że moja narzeczona odzyskała pewność siebie. Dzięki temu mogliśmy skonsumować nasz związek, wpatrując się trzaskający w kominku ogień. Ale to nie koniec. Korzystając z faktu, iż Hania dochodzi do siebie, postanawiam udać się do łazienki i przygotować dla nas kąpiel. Świece rozstawione w całym pomieszczeniu dodają mu uroku, z kolei płatki róż unoszące się na powierzchni wody stwarzają nie tylko świetny efekt wizualny, ale wytwarzają zapach, który od zawsze kojarzy mi się z uczuciem do niej. Gdy wszystko jest już gotowe, młoda mama zjawia się w łazience. Nie może uwierzyć w to, co widzi. Mam wrażenie, że lada chwila oczy wypadną z jej orbit.
            - Chodź, kochanie – mówię, gestem zapraszając ją do kąpieli.
            - To wszystko dla mnie? – pyta, wciąż nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
            - Oczywiście – uśmiecham się zachęcająco – no, chodź.
Hania z lekką nieśmiałością podchodzi do dużej wanny, po czym usadawia się na moich udach. Zadowolona opiera głowę o mój tors,  pozwalając wodzie opływać swoje ciało. Ja tym czasem sięgam po żel, który zaczynam rozprowadzać po jej miękkiej skórze. Powoli, aczkolwiek stanowczo masuję jej ponętne piersi. Wrażliwe sutki szybko reagują na mój dotyk, a ukochana wydaje z siebie krótki jęk rozkoszy. To motywuje mnie do dalszych pieszczot. Spokojnymi i równie powolnymi ruchami dotykam jej brzucha, ud… obserwuję, jak na jej twarzy pojawia się kolejny grymas. Aż w końcu nie jest w stanie więcej wytrzymać. To właśnie dlatego Hania zrywa się nagle, zmieniając pozycję. Z dużym spokojem patrzę, jak siada na mnie okrakiem. Sprawia tym samym, że ponownie się w niej zagłębiam i wspólnie rozpoczynamy drogę na szczyt. Apogeum rozkoszy osiągam, gdy ukochana wbija paznokcie w moją klatkę piersiową, pozostawiając na niej czerwone ślady. Już po raz drugi tej nocy Hania potrzebuje kilku chwil na odpoczynek. Gdy dochodzi do siebie, pomagam jej wyjść z wanny, po czym podaję cienki, satynowy szlafrok. Sam sięgam po swój, a w chwilę później obejmuję moją kobietę silnym ramieniem.
            - Na dziś chyba już dosyć ćwiczeń – mówię żartem do ukochanej.
            - Zdecydowanie – Hania odwzajemnia mój uśmiech – jestem już wykończona.
Zaledwie parę sekund zajmuje nam dojście do sypialni. Pomagam ukochanej się położyć, podając jej białą kołdrę. Sam zajmuję sobie miejsce obok, a kiedy tylko czuję miękkość poduszki udaję się do krainy Morfeusza.

--------------------------------
Zawsze, kiedy miałam zabrać się za pisanie, 
wypadło mi coś innego. Niemniej jednak mam
nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania i do 
następnego!

4 komentarze:

  1. widac, ze Michal i Hania potrzebowali takiego czasu dla siebie. a ta impreza - super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, doczekałam się w końcu tego Sylwestra! :) Fajnie, Hania i Michał nie próżnują, w sumie czemu nie powitać Nowego Roku i tak? :) Popieram Kubiaka, też nie lubię "Czerwony jak cegła" brr, przeraża mnie ta piosenka.
    Czekam na kolejny rozdział!
    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Nieraz naszła Cię chęć aby poczytać blog z siatkarzem w roli głównej? One part? Sama piszesz opowiadanie i chciałabyś je rozpowrzechnić? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałaś "tak" to super! :D W takim razie zapraszamy Cię na naszego bloga http://opowiadania-siatkarskie.blogspot.com/ na którym możesz znaleźć spisy opowiadań z siatkarzami :)

    Ty również możesz dodać swojego bloga :D
    Pozdrawiamy i zapraszamy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę sobie wyobrazić Kubiego śpiewającego "Kołysankę dla nieznajomej" :D
    Bardzo fajnie, że relacje między Hanią i Michałem trochę się polepszyły, trochę czasu sam na sam zawsze się przydaje ;)
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam i zapraszam na nasz debiut ;)
    http://belchatowskie-lovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń