/
Hania /
Bardzo szybko razem z Michałem
znajdujemy się na jakieś bocznej dróżce. Otoczeni górami kierujemy swoje kroki
do tymczasowego lokum. Przejście tych kilkuset metrów nie jest wcale takie
łatwe. Wypity alkohol zaczyna szumieć mi w głowie, przez co jestem w wyjątkowo
dobrym nastroju. Chichoczę jak nastolatka. Śmieję się dosłownie ze wszystkiego.
Zupełnie nie przejmuję się tym, że prawie przemarzłam. Nim udaje mi się cokolwiek
odczuć, jesteśmy na miejscu. Mój ukochany kilkoma sprawnymi ruchami otwiera
zamki i możemy wejść do środka. W tej właśnie chwili nabieram odwagi i,
popychając Michała na ścianę, zachłannie wpijam się w jego usta. Siatkarz początkowo
jest zaskoczony, ale szybko odwzajemnia pocałunek. Wplątuje przy tym palce w
moje włosy, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Przyjemne ciepło, jakie płynie z
naszego zbliżenia, rozpala moje wnętrze. Staję się więc jeszcze bardziej
odważna i bezceremonialnie pozbawiam atakującego nie tylko wierzchniego
okrycia, ale również pozostałych rzeczy, które tej nocy ma na sobie. Jedyny
kłopot, jaki napotykam, to klamra paska w jego spodniach. Szamoczę się z nią
przez kilka długich minut, w czasie których przemieszczamy się do przytulnego
salonu. Nieszczególnie zwracam uwagę na to, co nas otacza. Kątem oka dostrzegam
jednak ogień trzaskający w kominku i, leżącą na podłodze, niedźwiedzią skórę.
Muszę przyznać, że sceneria jest całkiem romantyczna, a ja w głębi serca
marzyłam dokładnie o czymś takim. Jestem nieco zaskoczona, gdy Michał sadowi
mnie na swoich kolanach, pozbawiając mnie ostatnich części garderoby,
jakie mam na sobie. Mi natomiast tu
udało się uporać z nieszczęsną klamrą paska, a przy okazji zniszczyć michałową
koszulkę. Jestem coraz bardziej podniecona całą tą sytuacją. Zwłaszcza, że od
dawna nie mieliśmy chwili dla siebie. W ostatnim czasie zdrowie Arka dało nam
się we znaki, a jeśli nie Arek, to musieliśmy się zająć Misią. W tym wszystkim
zupełnie zapomnieliśmy o sobie. Nie wspomnę już o depresji poporodowej, która o
mały włos nie zniszczyła naszego z związku. Na szczęście teraz mogę skupić się
na naszej przyjemności. Przez to wszystko zupełnie nie zauważam, kiedy Michał
sadza mnie na swoich kolanach i po raz kolejny zachłannie całuje. Jednak świat
nie kończy się tylko na pocałunkach. Postanawiam posunąć się o krok dalej,
dlatego ujmuję dłoń atakującego, kładąc ją na swojej piersi.
- Chcę się z tobą kochać, skarbie –
coraz bardziej rozpalona szepczę do jego ucha.
Michał
nie odpowiada. Składa na moich ustach jeszcze jeden, bardzo zachłanny
pocałunek, po czym przenosi mnie na podłogę. Czuję pod swoimi plecami cudownie
ciepły i miękki materiał. Nie jest mi jednak dane skupić się na zewnętrznych
bodźcach, bo mój ukochany wchodzi we mnie szybkim ruchem. Pracując biodrami z
zawrotną prędkością doprowadza mnie do skraju wytrzymałości. Mija kilka, może
kilkanaście minut do momentu, w którym spazmy rozkoszy odbierają mi zdolność myślenia.
Skupiam się więc na tym, czego doznaję dzisiejszej nocy. Podniecona wbijam
czerwone paznokcie w plecy ukochanego, wykrzykując przy tym jego imię. Już teraz
czuję się spełniona, chociaż Michał zapewnia mnie, że to nie koniec, a dopiero
początek atrakcji, jakie dla mnie przygotował.
***
/
Kubi /
Impreza sylwestrowa u Agaty nabiera
coraz szybszego tempa. Wszyscy goście są w rewelacyjnych nastrojach, co udziela
się również mnie. Poza tym pomysł na przebrania z lat 80’ – tych jest strzałem
w dziesiątkę. Co rusz mija mnie jakiś Elvis, Jackson czy inny wielki artysta
tego okresu. Ja natomiast do ostatniego momentu nie miałem pomysłu, za kogo się
przebrać. Bielska libero kategorycznie zabroniła przychodzenia tu bez
jakiegokolwiek stroju. Jagoda wymyśliła więc, że z racji moich krótkich,
jasnych włosów przebierze mnie za wokalistę popularnego w tamtych czasach
zespołu Papa Dance. Przyznam, że nigdy nie słyszałem żadnego z utworów, ale raz
się żyje.
- Jak się bawisz, kochanie? –
przyjmująca całkiem niespodziewanie pojawia się tuż obok.
- Bardzo dobrze – odpowiadam,
sięgając po jedną z puszek z piwem.
- Widzisz – dziewczyna uśmiecha się radośnie
– mówiłam, że to dobry pomysł, żeby tu przyjść.
- No, gołąbeczki – w progu pojawia
się gospodyni imprezy – nie gruchajcie już tak, bo pora na karaoke!
Takiej
atrakcji nie było w programie. A jeśli już miała się pojawić to zdecydowanie w
ramach niespodzianki. Marny ze mnie tancerz, a tym bardziej wokalista, dlatego próbuję
wymiksować się od wykonania jakiegokolwiek utworu. Agata jak na złość wszystko
zauważa i bez skrupułów wypycha mnie na środek salonu. Wybiera dla mnie jeden z
najbardziej znanych utworów Perfectu i każe mi go zaśpiewać. Chyba „Kołysanka
dla nie znajomej”, ale nie dałbym sobie ręki uciąć. Chociaż pierwsze takty utworu
i sam tekst wydają się dosyć znajome. Biorę więc mikrofon, bojąc się, żeby nikomu
nie pękły bębenki. Kiedy jestem już w połowie piosenki, dostrzegam, że nic
takiego nie ma miejsca, a wszyscy świetnie się bawią. Po zakończeniu mojego,
jakże cudownego występu mikrofon przejmuje Jagoda, która wykonuje „Czerwony jak
cegła”. Lepiej nie mogła trafić. Dobrze wie, że nie cierpię tego utworu, ale
nic nie mówię. Zamiast tego klaszczę z resztą uczestników w rytm piosenki. Po jej
zakończeniu Agata wnosi szampana i kieliszki. Szybko oferuję swoją pomoc, zapobiegając
tym samym tłuczeniu szkła, a przy okazji wbiciu się go w czyjąś stopę. Miałem w
przeszłości wątpliwą przyjemność przejść po czymś takim. Ale mniejsza z tym. Butelka
z alkoholem zostaje otwarta, a lampki wypełnione trunkiem idealnym na tę
okazję. Wkrótce wszyscy ustawiamy się w kole, a gdy wybija północ, Agata wykrzykuje:
- Szczęśliwego Nowego Roku, kochani!
W
chwilę później wznosimy masowy toast. Po nim przychodzi czas na życzenia
indywidualne. Szczególnie długą listę przygotowała dla mnie moja dziewczyna. U
progu kolejnego roku dziewczyna życzy mi nie tylko zdrowia, ale również
sukcesów sportowych, które zawsze były i są bardzo ważną częścią mojego życia. Nie
chcąc skwitować wszystkiego krótkim „nawzajem” dodaję jeszcze życzenia
pomyślności i samych szczęśliwych chwil w naszym związku. Widzę, jak po jej
policzku spływa pojedyncza łza. Łza szczęścia. Tulę więc przyjmującą w swoich
ramionach przez kilka krótkich chwil, a potem wracamy do zabawy. Nie da się
ukryć, że Agata przygotowała taką imprezę, której obydwoje nie zapomnimy do
końca życia!
***
/
Michał /
Jestem zupełnie zaskoczony
zbliżeniem, jakie tej nocy wywiązuje się między mną, a Hanią. Od dawna nie
mieliśmy ku temu okazji, przez co kłótnie zdarzały nam się częściej, niż
powinny. Jednakże teraz cieszę się, że moja narzeczona odzyskała pewność
siebie. Dzięki temu mogliśmy skonsumować nasz związek, wpatrując się trzaskający
w kominku ogień. Ale to nie koniec. Korzystając z faktu, iż Hania dochodzi do
siebie, postanawiam udać się do łazienki i przygotować dla nas kąpiel. Świece rozstawione
w całym pomieszczeniu dodają mu uroku, z kolei płatki róż unoszące się na
powierzchni wody stwarzają nie tylko świetny efekt wizualny, ale wytwarzają
zapach, który od zawsze kojarzy mi się z uczuciem do niej. Gdy wszystko jest
już gotowe, młoda mama zjawia się w łazience. Nie może uwierzyć w to, co widzi.
Mam wrażenie, że lada chwila oczy wypadną z jej orbit.
- Chodź, kochanie – mówię, gestem zapraszając
ją do kąpieli.
- To wszystko dla mnie? – pyta, wciąż
nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
- Oczywiście – uśmiecham się zachęcająco
– no, chodź.
Hania
z lekką nieśmiałością podchodzi do dużej wanny, po czym usadawia się na moich
udach. Zadowolona opiera głowę o mój tors,
pozwalając wodzie opływać swoje ciało. Ja tym czasem sięgam po żel,
który zaczynam rozprowadzać po jej miękkiej skórze. Powoli, aczkolwiek
stanowczo masuję jej ponętne piersi. Wrażliwe sutki szybko reagują na mój
dotyk, a ukochana wydaje z siebie krótki jęk rozkoszy. To motywuje mnie do
dalszych pieszczot. Spokojnymi i równie powolnymi ruchami dotykam jej brzucha,
ud… obserwuję, jak na jej twarzy pojawia się kolejny grymas. Aż w końcu nie
jest w stanie więcej wytrzymać. To właśnie dlatego Hania zrywa się nagle,
zmieniając pozycję. Z dużym spokojem patrzę, jak siada na mnie okrakiem. Sprawia
tym samym, że ponownie się w niej zagłębiam i wspólnie rozpoczynamy drogę na
szczyt. Apogeum rozkoszy osiągam, gdy ukochana wbija paznokcie w moją klatkę
piersiową, pozostawiając na niej czerwone ślady. Już po raz drugi tej nocy
Hania potrzebuje kilku chwil na odpoczynek. Gdy dochodzi do siebie, pomagam jej
wyjść z wanny, po czym podaję cienki, satynowy szlafrok. Sam sięgam po swój, a
w chwilę później obejmuję moją kobietę silnym ramieniem.
- Na dziś chyba już dosyć ćwiczeń –
mówię żartem do ukochanej.
- Zdecydowanie – Hania odwzajemnia
mój uśmiech – jestem już wykończona.
Zaledwie
parę sekund zajmuje nam dojście do sypialni. Pomagam ukochanej się położyć,
podając jej białą kołdrę. Sam zajmuję sobie miejsce obok, a kiedy tylko czuję
miękkość poduszki udaję się do krainy Morfeusza.
--------------------------------
Zawsze, kiedy miałam zabrać się za pisanie,
wypadło mi coś innego. Niemniej jednak mam
nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania i do
następnego!
widac, ze Michal i Hania potrzebowali takiego czasu dla siebie. a ta impreza - super!
OdpowiedzUsuńHaha, doczekałam się w końcu tego Sylwestra! :) Fajnie, Hania i Michał nie próżnują, w sumie czemu nie powitać Nowego Roku i tak? :) Popieram Kubiaka, też nie lubię "Czerwony jak cegła" brr, przeraża mnie ta piosenka.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Całuski!
Hej :)
OdpowiedzUsuńNieraz naszła Cię chęć aby poczytać blog z siatkarzem w roli głównej? One part? Sama piszesz opowiadanie i chciałabyś je rozpowrzechnić? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałaś "tak" to super! :D W takim razie zapraszamy Cię na naszego bloga http://opowiadania-siatkarskie.blogspot.com/ na którym możesz znaleźć spisy opowiadań z siatkarzami :)
Ty również możesz dodać swojego bloga :D
Pozdrawiamy i zapraszamy :D
Nie mogę sobie wyobrazić Kubiego śpiewającego "Kołysankę dla nieznajomej" :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że relacje między Hanią i Michałem trochę się polepszyły, trochę czasu sam na sam zawsze się przydaje ;)
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam i zapraszam na nasz debiut ;)
http://belchatowskie-lovestory.blogspot.com/